Witam,
Dzisiaj ostatnia część sagi o Benedyktynce 🙂 Poniżej moje współczesne buteleczki Benedictine i B&B, przedwojenne jak dla mnie mają więcej uroku!
Powyższa reklama z Galicji z 1888 r., poniższe z lat:1872, 1875, 1884 i 1886 (podróbki).
JUBILEUSZ BENEDYKTYNY III
(…) Pochlebnym słowom tym każdy, ktokolwiek zna bliżej wzorowo prowadzone przedsiębiorstwo, przyklasnąć tylko musi. Dobroczynne instytucje przedsiębiorstwa obejmują nie samych tylko pracowników jego, dla których utworzona została w r. 1874 kasa pomocy, a w r. 1880 kasa emerytalna, jedna i druga wyłącznie przy pomocy funduszów, udzielonych przez zarząd fabryki.
W r. 1885 powołany został do życia „związek robotników i urzędników Fécamp, który obejmuje nie tylko personel fabryczny, lecz wielu postronnym także świadczy poważne usługi. Poza tem około stu sierot kształci się kosztem fabryki. Obecnie najstarszy syn założyciela, Marceli Le Grand, zajmuje stanowisko dyrektora generalnego; bracia jego, a mianowicie Piotr Le Grand, piastujący stanowisko dyrektora technicznego, i Eugeniusz Le Grand, wicedyrektor, oraz najstarszy syn dyrektora generalnego, wicedyrektor Aleksander Le Grand, dzielą pomiędzy siebie kierownictwo rozległego przedsiębiorstwa, zaliczanego do jednych z najwzorowszych, najkarniejszych i najbogatsza przyszłość rokujących francuskich przedsięwzięć przemysłowych. Akcje, których wartość nominalna wynosi tylko 500 franków, notowane są na giełdzie po 12,500 fraków.
Obcy goście, eksporterzy niemieccy, komisjonerzy rosyjscy, amerykańcy prezesowie izb handlowych i wytrawni amatorowie starego likieru oglądali szczegółowo pracujący dziś przy pomocy elektryczności klasztor, jasne i przestronne piwnice z kadziami starego alkoholu, najwyborniejszej okowity, destylowanej z najlepszych winogron, olbrzymie retorty, w których gotuje się smaczny, żółto-złoty płyn, nietracący, mimo późniejszego oziębienia, swoich rozgrzewających właściwości leczniczych.
Nie mniejsze zainteresowanie wywołało zwiedzenie obszernych ubikacji, w których rój pięknych Normandek zajęty jest, pod okiem łagodnych mniszek, sortowaniem ziół, czyszczeniem ich i suszeniem. Obok ubikacji tych znajduje się zakład kontroli i czyszczenia butelek, dalej sale, w których zwinne dłonie nalepiają etykiety z słynną katedrą, oraz przykładają czerwone pieczęcie, a wreszcie niedające się objąć wzrokiem obszerne hale, w których nagromadzone są góry skrzyń, przesyłanych stąd kolejami i okrętami na najdalsze krańce świata…
Podziw obecnych wzbudziły wspaniałe sale recepcyjne: refektarz z posagami wszystkich opatów i z artystycznem malowidłem na szybie okiennej, przedstawiającem odwiedziny Franciszka I w opactwie; w refektarzu tym odbył się, pod przewodnictwem arcybp. Fuzeta, wspaniały bankiet. Dalej westybul z główną klatka schodową, zakrystią i oratorium. W wielkiej, w stylu gotyckim utrzymanej Sali, mieści się bogate muzeum skarbów klasztornych, pełne wykładanych drogimi kamieniami relikwii, tryptyków z kości słoniowej, monstrancji, rzeźb w drzewie, włoskich i francuskich obrazów świętych. W Sali w stylu Odrodzenia znawcy artystycznych wyrobów z żelaza podziwiać mogli wspaniałe okazy z tej dziedziny sztuki. Aleksander Le Grand zdobył sobie wraz z przodkami wielką zasługę, że pamiątki te po opactwie zachował dla Normandyi.
Jednym z bardzo interesujących oddziałów jest muzeum fałszerstw i podrabiań. Widać tu w wielkich szafach oszklonych przeszło 400 butelek, które, mniej lub więcej szczęśliwie, naśladują prawdziwe i które dały powód do wytoczenia spraw sądowych. Fécamp walczyć musiało zawsze z nieuczciwą konkurencyą, jeden dowód więcej wziętości likieru. Zarząd fabryki, chcąc publiczność ustrzec przed marnemi naśladownictwami, które nigdy nie są w stanie dojść do pierwowzoru, choćby już z tego względu, że niezbędne są w tym celu prawdziwe zioła z gór normandzkich oraz specjalny rodzaj winnego alkoholu, ściga zawsze fałszerstwa te z całą energią.
Wieczorem, po olbrzymim bankiecie, urządzonym w wielkich halach, w którym wzięło udział wielu senatorów i deputowanych i na którym wygłoszono liczne toasty w różnych językach, spalone zostały wspaniałe ognie sztuczne.
Na pięknej, asfaltem wylanej promenadzie morskiej cisną się tłum wesoły, goście kuracyjni i zwinne żony rybaków (mężowie ich od marca do października przebywają z dala od rodziny, zajęci połowem sztokfiszów). Radość nieopisaną wywołało ukazanie się znanej z licznych reprodukcji sylwetki opactwa w wspaniałym oświetleniu na górze Notre Dame du Salut. Ciepłym, dobroczynnym powiewem płynęło powietrze morskie poprzez góry i doliny Fécamp: zwiastowało ono na nowo tajemnice mnichów – Benedyktyna to Golfström, ściągnięty do butelek w postaci złocistego płynu!
Poniżej przykłady naśladowania Benedyktynki w polskich miniaturkach z najlepszej kolekcji babcisa, którą wczoraj miałem przyjemność osobiście oglądać 🙂
Boguś znalazł opis procesu wytoczonego przez Bendictine firmie Hartwig Kantorowicz z Poznania w 1878 r. i opisał tymi słowami: „Kwestia ogólna była taka, że Benedictine pozywał każdego, kto produkował produkt podobny, zbliżony lub zawierający takie elementy jak etykietaż, kształt butelki, itd, itd. Głównym oskarżeniem było, że kiedy klienci w restauracji proszą o likier benedyktyński, podaje im się produkty Kantorowicza, a nie oryginalny francuski likier. Przedstawiciele Kantorowicza uzasadnili, że Benedictine należy do produktów drogich i ekskluzywnych i stąd dla ludzi niezamożnych, którzy też odwiedzają restauracje, i to w większości, istnieje tańsza, ale równie dobra alternatywa. Potem były przepychanki i wyszło na to, że mają zmienić etykietaż. Żadnych informacji odnośnie kary pieniężnej nie znalazłem.” StądMonastique nie jest tak bardzo podobny, za to po Baczewskim bez trudu można dostrzec skąd czerpał wzorce.
(1266)
Leave a Reply