Witam,
Czas zająć się historią najbardziej znanej i najważniejszej historycznie polskiej wódki – zwłaszcza w czasach PRL – czyli wódki Wyborowej.
Po wpisaniu w google pojawia mi się strona Wyborowej i zaraz potem wpis w Wikipedii, gdzie w pierwszym zdaniu jest napisane „Wyborowa – jedna z najbardziej popularnych w kraju i na świecie polskich marek wódek. Jej produkcję rozpoczął w 1823 r. w Poznaniu żydowski przedsiębiorca Hartwig Kantorowicz. Nazwa pochodzi od spirytusu wyborowego, z którego ta wódka jest produkowana.” Tak samo jeszcze do niedawna twierdziła międzynarodowa strona internetowa Wyborowej (realvodka.com – bardzo fajna była)
Zrzut ekranu z dawnej strony Wyborowej
Na stronie zostało napisane, że produkcję wódki Wyborowej rozpoczął w 1823 r. Hartwig Kantorowicz. Jest to kłamstwo, które nie wiem kto pierwszy wymyślił? Kłamstwo to swój początek bierze z „legendy o konkursie” powielonej np. TUTAJ, o mniej więcej takiej treści „korzenie marki sięgają 1823 r., kiedy w Poznaniu Hartwig Kantorowicz, wybudował jedną z najnowocześniejszych destylarni w Polsce. W tym samym roku polska gazeta „Izys Polska czyli Dziennik Umiejętności, Wynalazków, Kunsztów i Rękodzieł” zaoferowała wysoką nagrodę dla osoby, która wytworzy wódkę na tyle delikatną w smaku aby pić ją czystą. Kiedy Kantorowicz zaprezentował swoją wódkę, jury okrzyknęło ją: „wyborowa” i uznało za najlepszą w Polsce. Od tego czasu receptura i proces produkcji Wyborowej były udoskonalane, ale jej rdzeń pozostał niezmieniony.” Ta historia wydaje się mało prawdopodobna już na pierwszy rzut oka z kilku powodów.
Fragment z drzewa genealogicznego Kantorowiczów
Po pierwsze – jak można przeczytać z powyższego fragmentu drzewa genealogicznego, Hartwig Kantorowicz urodził się w 1806 r. W 1823 r. miał 17 lat – co już jest podejrzane z uwagi, że tą datę podaje się za datę założenia Fabryki Kantorowicza i datę konkursu. Siedemnastolatek, no powiedzmy, ludzie wówczas wcześniej dojrzewali, być może faktycznie wtedy założył czy przejął Fabrykę wódek, ale żeby tak od razu wziął udział w konkursie? Wątpię.
Po drugie – czasopismo o barokowym tytule „Izys Polska czyli Dziennik umiejętności, wynalazków, kunsztów i rękodzieł, poświęcony kraiowemu przemysłowi, tudzież potrzebie wieyskiego i mieyskiego gospodarstwa”, rzecz jasna istniało i było wydawane przez Gracyana Korwina w Warszawie. No właśnie w Warszawie – a więc nie zapominajmy, w innym państwie niż miejsce działalności Kantorowicza, którym był Poznań. Kantorowicz mógł mieć w ogóle problem, by uzyskać dostęp do tego czasopisma, bo jak można przeczytać z ogłoszenia poniżej prenumerata dla Wielkiego Księstwa Poznańskiego nie była przewidziana.
Logo Wyborowej – marka powstała niby w 1823 r.
Czasopismo „Izys Polska…” jest dość łatwe do znalezienia. Oczywiście przejrzałem łatwo dostępne numery i takiego konkursu z wódką Wyborową w 1823 r. nie znalazłem. By przejrzeć wszystkie początkowe numery udałem się do Biblioteki Jagiellońskiej, gdzie przejrzałem brakujące numery i takiego konkursu nie było! Oczywiście jak wskazuje tytuł, czasopismo często zajmowało się tematyką gorzelniczą – wszak był to w owym czasie dość poważny przemysł i szlachta czerpała z niego pokaźne dochody.
Sama historyjka została wymyślona jak sądzę po 1999 r. gdy Polmos Poznań uzyskał pełne prawa do Wyborowej. Chwilę wcześniej zaczęli utrzymywać, że Polmos Poznań ma jakieś związki z Kantorowiczem i jako datę założenia firmy zaczęli podawać 1823 r. – co też jest bzdurą, bo jedynym związkiem jest to, że obie firmy miały siedzibę w Poznaniu – a to zdecydowanie za mało by się podszywać pod historię.
Poprzednia wersja butelek Wyborowej
Na poprzedniej butelce Wyborowej był była wytłoczona data 1823 r. Wysyłałem do nich wówczas maile co jakiś czas, by wytłumaczyli się jaki jest związek między Kantorowiczem a Wyborową SA, ale nikt mi nigdy nie odpowiedział. W każdym bądź razie od czasu pojawienia się nowej butelki związek z Kantorowiczem już nie jest eksponowany w PR Wyborowej. Na nowej butelce także nie ma daty 1823 🙂
Przy okazji w numerze z rocznika 1823/1824 „Izys Polska…” jest ciekawy list Felixa Rutkowskiego poświęcony tematyce oczyszczania destylatu.
FELIXA RUTKOWSKIEGO list do Wydawcy: o skutecznem zaradzeniu, aby wódka na aparacie Pistoryusza pędzona, właściwą jej nie trąciła odrazą
Pochwały gorzelnianego aparatu Pistoryusza tak się u nas rozeszły, iż wielka część znaczniejszych właścicieli ziemskich, tak z pomiędzy tych, co go z bliska sami poznali, jako i z pomiędzy tych, co tylko ze słyszenia o nim wiedzą, zaprowadzić go u siebie pragną i kosztów nań nie szczędzą; rozszerzaniu się zaś jego znacznie ta dopomaga okoliczność, iż początkowo tylko P. Hecke, kotlarz w Warszawie, sporządzał je; a teraz i P. Adolf, kotlarz na Nalewkach przy Krasińskich Ogrodzie, bardzo je dobrze i za cenę nierównie umiarkowańszą wystawia. Będąc użytym już w kilku miejscach do urządzenia dużych gorzelni, sam przekonałem się, że niedaremnie ten aparat powszechną na siebie zwraca uwagę; prędkie odchodzenie, oszczędność opałowego materiału, i wydawanie jednostajnie takiej próby wódki, jakiej żądamy, są to własności, które wartość tego aparatu do wysokiego stopnia podnoszą; lecz jedna główna wada, to jest, iż wódka z niego właściwą sobie trąci odrazą, tak dalece, iż znawcy, nie biorąc jej nawet do ręki lub do ust, już ją z daleka poznają, a bez poprzedniego oczyszczenia, nawet włościanie pić jej nie chcą, wszystkie te, lubo tyle szacowne zalety, udaremnia.
Starano się temu rozmaitym sposobem zapobiec; P. Hecke chcąc tego dokazać, dodaje węża do parowego kotła, który jest potrzebnym do grzania wody na zacier, i w chwilach, kiedy się woda nie grzeje, jeszcze raz przepędzać każe wódkę, dla jej oczyszczenia; lecz każdy tu spostrzeże, iż ta powtórna destylacja, i czasu nie mało zabiera, i nowego potrzebnie zachodu, i z resztą zmniejsza oszczędzenie opału, które do główniejszych zalet aparatu jest policzonem.
Zajęty myślą usunięcia tej wady, korzystałem z rady podanej w Izydzie polskiey, Nrze 9. z roku 1822/23 na str. 122 i z pomiędzy środków tam wymienionych obrałem sposób: aby para alkoholiczna, już ostatecznie zrektyfikowana, ale jeszcze nie skroplona, przechodziła przez warstwę węgli drobno potłuczonych. Potrzebnym tylko był nowy do aparatu przydatek, któryby celowi odpowiadał; z pomienionym więc P. Adolfem ułożyliśmy stosowny projekt; a wkrótce wydarzyła się nam sposobność wykonania onegoż w Małej Wsi pod Płockiem, u JW. Senatora Kasztelana Nakwaskiego, dla którego tenże P. Adolf nowy aparat Pistoryusza zbudował. Przydatku takowego dołączam rysunek (Tab. XVIII), gdzie nad najwyższym talerzem a, umieszczona jest skrzynia czworoboczna b, c, d, e, z miedzi, na 9. do 10. cali wysoka, skrzynią węglową zwana; od przodu zamyka się blachą czyli zatułą d, e, śrubami w kilku miejscach na tekturę, dla szczelności, do skrzyni przymocowaną; h, jest klamra do wygodnego w czasie operacji odejmowania tej zatuły.
Rysunek poglądowy
Do wnętrza tej skrzyni wsuwa się po listwach, lub fugach, szuflada miedziana, na 5. do 6. cali wysoka, u której dno jest na kształt sita podziurawione; nasypawszy w tę szufladę drobno potłuczonych i dobrze wysuszonych węgli warstwę na 4. do 5. cali grubą, trzeba ją przykryć blachą, również, jak spód u skrzyni podziurawioną, dla przyciśnienia cokolwiek węgli i przeszkodzenia, iżby para drobnego pyłu węglowego, z sobą nie porywała. Przechodząc para przez te węgle zupełnie się oczyszcza od nieprzyjemnej odrazy, jak stwierdza dołączające się tu świadectwo wspomnianego wyżej JW. Sen. Kasztelana *). Węgle zwierzęce nie sprawiły nam pożądanego skutku; brzozowe dotychczas najskuteczniejszemi się okazują. Jedna szuflada węgli wystarcza dostatecznie na trzykrotne nabicie garcy; wódka z nabicia czwartego, przez też same węgle przepuszczona, już cokolwiek odrazę przypomina: ale jeszcze jest znośną, a nawet i piąte nabicie dla pospolitych szynków ujdzie. Pokazuje się stąd, że chcąc mieć wódkę czystą, świeże węgle po każdym trzecim odejściu odmieniać potrzeba. Nowe to przyrządzenie jeszcze jedną przynosi dogodność, iż w otworze nad skrzynią węglową przy g, można wygodnie umieścić woreczek z anyżem, karolkiem, kminkiem, miętą, lub inną korzenną i aromatyczną istotą; a para wciąga w siebie jej zapach i smak nierównie lepiej, jak na sposób przez P. Pistoryusza wskazany, o czem przekonało mnie doświadczenie.
F. Rutkowski
mieszkający w Warszawie przy ul. Nowomiejskiej pod Nr 163
*) Zaświadczenie takowe umieszczamy dosłownie: „Daję niniejsze świadectwo JP. Felixowi Rutkowskiemu, jako przez dodatek do aparatu Pistoryusza skrzyni z węglami, przez które alkohol, jeszcze w stanie pary będący, przeciskać się musi, dokazał tego, iż okowitka na tymże aparacie pędzona, żadnego odoru odrażającego w sobie nie ma”
w Warszawie d. 31 stycznia 1824 r.
Fr. Nakwaski S. K.
Zobacz CZĘŚĆ 2
(2710)
świetny materiał. Swoją droga historia wielu marek jest niejasna bo nie było jeszcze zwyczaju ich zastrzegania i nawet likier Chartreuse robiono w Polsce pod ta marką. Czytałem w innych źródłach, że Wyborowa i Siwucha powstały w Warszawie, w późniejszym Koneserze na Ząbkowskiej. Ale Siwuchę też robiono w Poznaniu, tyle że w Likwowinie…A jeszcze wcześniej Siwucha była taką sama nazwą jak dziś bimber czy czysta, określała mocny destylowany alkohol.