Witam,
Dzisiaj musujący wpis o jak podejrzewam pierwszej Fabryce szampana na ziemiach polskich, którą założył Karol Osterloff w swoich dobrach w Miedzyszynie. Fabryka ta powstała pod koniec 1852 lub na początku 1853 r. i funkcjonowała do 1870 r., gdy uległa likwidacji wskutek upadłości.
Z TEJ strony kilka informacji „Osterloffowie wywodzili się ze Szwecji, prawdopodobnie z Nyrkõpping, skąd protoplaści polskiej linii rodu dotarli przez Niemcy w Poznańskie, potem w Kaliskie, a na koniec do Warszawy, będącej wówczas, w pierwszej połowie XIX wieku, prowincjonalnym miastem na rubieżach rosyjskiego imperium. Przywiodły ich tutaj, dobrze obmyślane i prowadzone, handlowe interesy. Należeli do tych przybyszów wyznania ewangelickiego, którzy, dzięki wytężonej pracy i licznym talentom, szybko się w swojej wybranej ojczyźnie zakorzenili i dorobili na handlu oraz drobnym przemyśle. Osterloffowie inwestowali między innymi w Żarkach i Nowej Wsi pod Częstochową (przędzalnia bawełny, piece wapiennicze, cegielnia, produkcja powozów tzw. steinkellerek), w Krągoli (fabryka araku i wódek słodkich) i Rogożewie kolo Gostynina, a także na warszawskim Grochowie (folwark, browar oraz wytwórnia wódek, win i szampana).”
Miedzeszyn, gdzie znajdowała się Fabryka Szampana to stara, średniowieczna wieś kościelna, położona w rejonie dzisiejszego skrzyżowania Wału Miedzeszyńskiego i Traktu Lubelskiego, opodal dawnej przeprawy wiślanej w Warszawie.
Znalazłem w sieci TUTAJ opinię forumowicza @andrzej_b2 z 2005 r. na temat tej Fabryki, jakoby szampan ten „to po prostu wino sztucznie gazowane, zapewne oparte na rodzimym surowcu. Świadczy o tym już choćby sama nazwa „fabryka”, stosowana przez współczesnych i fakt łatwego przemieszczania wytwórni z Miedzeszyna, gdzie pierwotnie powstała, do Grochowa (ok. 1857), a później do lewobrzeżnej Warszawy (ok. 1873). To przecież trzykrotna zmiana lokalizacji, w ciągu około 16 lat. Owa łatwość przenoszenia świadczy o prostocie produkcji, a jeśli była ona łatwa to tania i masowa. W końcu XIX w. wino z Grochowa było bardzo popularne nie tylko w Królestwie Polskim, ale i w całym imperium carskim. Wspomina o tym choćby Benedykt Dybowski, który studiując w Dorpacie spotykał się w tym środowisku z szampanem Osterloffa o najróżniejszych, bałamutnych nazwach. Nie trudno się domyślić, że do wytwórni znajdującej się wg obecnej topografii u zbiegu ob. Podolskiej z Szaserów, kiepskiej jakości krajowe wino owocowe było dowożone w kadziach, gąsiorach i in. naczyniach z terenów podwarszawskich. Okolice Grójca lub Warki już wtedy były znane z upraw drzew i krzewów owocowych, a win wareckich nie wymyślono w PRL-u. Transport owoców z odległych terenów imperium nie wchodził w rachubę, ze względu na straty (gnicie); nie było przecież wagonów-chłodni. Łatwiej było przetransportować półprodukt a nie surowiec i to z niezbyt odległych terenów. Na Grochowie winem napełniano butelki, gazowano, korkowano, wyposażano w efektowne naklejki i dystrybuowano. Inaczej być nie mogło, gdyż piwnice do leżakowania i dojrzewania wina, świadectwo bardziej subtelnej produkcji, pozostałoby do dziś, stanowiąc dowód rzeczowy – to przecież niezbyt odległe czasy. Gdyby wtedy istniały, z pewnością byłyby i obecnie wykorzystywane do składowania różnych produktów spożywczych, jak to się dzieje w przypadku np. piwnic Haberbuscha, odcinków tuneli d. Metra i in. Nie bez powodu kontynuatorem tamtej tradycji była już w czasach nam współczesnych wytwórnia wody sodowej p. Niszcza. W taki sam sposób bowiem odbywa się saturacja win, jak i oranżad oraz wód gazowanych.”
Porównując powyższą opinię z opinią zamieszczoną poniżej (z 1854 r.) można przekonać się o omylności powyższej, iż szampany Osterloffa były prostymi krajowymi winami sztucznie gazowanymi.
Wpis opiera się na kilku znalezionych notkach opisujących działalność Fabryki Miedzyszyńskiej i jej produkty.
POCZĄTEK – 1853 r.
W roku zeszłym wspomnieliśmy o mającej założyć się w kraju fabryce win szampańskich. Wiadomość ta przyjętą została z powątpiewaniem o pomyślnych skutkach, a tymczasem w drugim transporcie wina szampańskiego krajowego, jaki już w tych dniach przybył do Warszawy, mamy najlepszy dowód, iż przedsiębiorstwo to udało się jak najzupełniej. Fabryka ta otwartą została w dobrach Miedzyszynie za Wisłą, w Powiecie Warszawskim, o 2 mile od Warszawy, będących własnością P. Karola Osterloffa. Nie pierwsze to już przedsiębiorstwo P. Osterloffa. Znane bowiem już są w kraju tutejszym fabryki jego, jak huta szklana w tymże Miedzyszynie; laku w Rogożewie w Gostyńskim; araku w Krągoli w Kaliskim; wreszcie likworów, wódek, piwa bawarskiego, musztardy i pikli na sposób angielski, itd.
Pan Osterloff, nic nie szczędził, aby i nowo otworzoną fabrykę szampana krajowego postawić na stopie doskonałości, to też wino jego, które już próbowano w Warszawie, ocenione zostało przez znawców jako doskonałe. Główny skład jego znajduje się u tutejszych PP. Kupców, a mianowicie: P. Koelichena, przy ulicy Długiej, i P. Riedla przy Nowo-Senatorskiej. Dotąd wyrabiane jest na sposób znanego i tak upowszechnionego wina Roederera; wkrótce wszakże ukaże się i w innych gatunkach, jako to Cliquot i Jacquessona, jako najwięcej używanych w Warszawie i w kraju. Cena jego jest po rs. 1 kop. 65, zatem nie przesadzona, a wyrób własny i do tego wyborny. Dyrektorem fabryki jest P. Mesfert, który już we Francji zyskał sobie imię; użyci zaś do fabryki robotnicy, składają się w części z ludzi fachowych sprowadzonych z zagranicy, w części z krajowców. Nie pozostaje nam zatem jak wziąć się do Osterlofskiego szampana, i tym sposobem przyczynić się do wzrostu i pomyślności krajowego wyrobu, który dotąd taką masę pieniędzy, wyciągał nam z kraju.
POCHWAŁY – 1854 r.
Wzmianka: Pomiędzy rozlicznemi gatunkami win szampańskich, znawcy unoszą się nad jednym także pod nazwą: St. Peray mousseux, pochodzącym z domu pod firmą S. Thadée w Comp á Rheims. Jest to coś do wysokiej doprowadzone doskonałości, a smak prócz essencjonalności i innych zalet, ma coś w sobie fijołkowego. Wino to w znacznej partji znajduje się już u P. Contego w Resursie Kupieckiej.
Z powodu wzmianki w naszej gazecie (powyżej), o winie szampańskiem St. Peray mousseux, jeden z Czytelników naszych nadesłał nam następujące uwagi: Wino Saint Peray musujące, nie jest szampańskiem, to jest nie pochodzi z Szampanji, jakkolwiek na sposób szampańskiego musującego jest wyrabiane, podobnie jak burgundzkie musujące. Saint-Peray leży nad Rodanem, naprzeciwko miasta Walencji (Valence), 105 wiorst naszych na południe Lugdunu, w okolicy sławnej z win tak zwanych: wybrzeża Rodanu (Vins de la Côte du Rhône). Trzy mile wyżej, także nad Rodanem, lecz z drugiej strony tej rzeki to jest na wzgórzach ponad miasteczkiem Tain, rodzą się sławne wina Ermitażu.
Co do smaku wina Saint-Peray, jest ono niezaprzeczenie wyborne, i jedno z lepszych win, czy na sposób musujący wyrobione, czy nie. W r. 1852, miałem sposobność próbowania go na miejscu, a raczej naprzeciwko miejsca w Valence. A że zmęczony byłem całodzienną niewygodną podróżą z Avignon, statkiem parowym, w który napakowano nas jak śledzi, na pomost zaś dla niepogody, nie można było i wyjrzeć; nie dowierzałem więc sobie, czy wyborny smak, jaki znajdowałem w tem winie, nie był skutkiem zmęczenia mego, i upragnienia czego lepszego, jak można było dostać na statku. Zrobiłem przeto sobie mały z niego zapasik na dalszą podróż, i równie doskonałem zawsze znajdowałem.
Korkowanie wina Saint-Péray w wytwórni Paul Etienne
Z okoliczności win musujących, niech mi wolno będzie powiedzieć słówko o winie P. Osterlofa, z fabryki Miedzyszyńskiej, choćby to co powiem, miało mieć pozór reklamy, którą nie jest, bo i P. Osterlofa nie znam, i powodzenie jego fabryki osobiście mnie nie interesuje. Nie wszystkim zapewne jest wiadomo, że, jak miałem sposobność przekonać się na miejscu, wina w Szampanji nie wyrabiają się na musujące wprost przez właścicieli winnic. Ci, zebrane winogrona wycisnąwszy w prasach, wino otrzymane zachowują bez dalszej preparacji w beczkach. Po skończonem dopiero winobraniu, często dużo później, w zimie, właściciele wielkich zakładów, jak Pani Cliquot, PP.: Jacquesson, Roederer, Xżę Montebello, i inni, (lubo i oni własne mają winnice, ale z nich ani części wina przez siebie wyrabianego i sprzedawanego nie otrzymują), obsyłają swoich komissantów po właścicielach winnic, skupują wino w beczkach, i w zakładach swoich wyrabiają je na musujące, butelkują i rozsyłają na sprzedaż. Jak słyszałem, P. Osterlof tak samo zakupuje wino w beczkach w Szampanji, sprowadza je do kraju, i w taki sam sposób jak tamci Panowie we Francji, u siebie w Miedzeszynie na musujące przerabia. Dla czegożby więc wino jego nie miało być równie dobre jak tamtych Panów? To też jest równie dobre. Próbowałem win wprost z piwnic Roederra w Reims, na miejscu w Epernay, w Ay, i zapewnić mogę, że nigdzie lepszego jak z fabryki P. Osterlofa nie piłem, to jest kiedy wino P. Osterlofa podano dostatecznie wystałe i nie za świeże. Ale zdaje mi się, iż ceny P. Osterlofa jeszcze są za wysokie. Nie wiemy, czy się nie myli stanowiąc je; w temże rachuje widać na odbyt mniejszy, a nie miałby go niewątpliwie, gdyby wino swoje uczynił dostępnem większej ilości osób. Ja przynajmniej nie wątpię, że wielu, bardzo wielu, co dziś potrzebując wina, zmuszeni są kupować po miasteczkach, BÓG wie jakie miszkulancje, płacąc po kop: 60 za butelkę; gdyby mogli mieć za tę cenę pół butelki wina szampańskiego, o którym byliby pewni, że jest czyste, (a tę pewność daje każdemu firma fabryk, a z drugiej strony sama natura wina musującego, które nie może być odkorkowane i innem dobrane), woleliby kupować wino fabryki Miedzyszyńskiej, jak fabryki pierwszego lepszego handlarza, które im, jeśli go zaraz nie wypiją, w kilka dni skwaśnieje, a jeśli wypiją, łatwo zaszkodzi zdrowiu. Tylko nie trzeba pozwalać sprzedawać wina niewystałego; trzeba kazać robić dużo półbutelek, a co równie główna rzecz, trzeba zniżyć cenę, jeśli można, do kop: 60 za pół butelkę.
ZARZUTY – 1858 r.
Piwo, wódki i likwory, a nawet wino szampańskie krajowe, wystąpiły także do popisu (na Wystawie Rolniczej w Łowiczu – przy. Ł. Cz.). F. Osterloff z Grochowa, pod Warszawą, wystawił kilkanaście gatunków likworów, Jacquessonna, Cilquota i Roederera, oraz arak i musztardy. Nie mamy nic przeciwko likworom do nadmienienia, ale co do szampańskiego wina wyrazić obowiązani jesteśmy życzenie, dość upowszechnione, żeby na etykietach butelek, zamiast nadpisów firm zagranicznych, zupełnie naśladowanych, kłaść napis wyraźny: Wino Szampańskie z Fabryki Osterloffa, a potem gatunek: Clicquot, Roederer itd. Fabryka nic na tem nie straci, gdyż sprzedając tylko hurtownie kupcom, cenę swoją wziąć musi i koszta z zyskiem odebrać. Ale cząstkowi kramarze i winiarze, zwłaszcza na prowincyi, odcinają zwykle drobnemi literami na brzeżku dany napis firmy Osterloffa i nieraz za szampańskie zagranicznych domów sprzedają, z wyraźną stratą konsumentów. Sumienność porządnej firmy uczynić to nakazuje, dla zasłonięcia się od zarzutów o podejście łatwowiernych, gdy rzeczywiście nic wydarzającym się frymarkom nie jest winna.
Na korkach także powinna być wyciśniętą firma fabryki wyraźnie, ażeby zapobiec wszelkiej omyłce. Nie zmniejszy to bynajmniej odbytu, bo przecież saskie i wrocławskie fabryki wina szampańskiego kładą firmy swoje na butelkach, a jednak dużo go wyprzedają i u nas spotkać się z niemi nie trudno.
NAGRODY – 1861 r.
Na zeszłorocznej Wystawie płodów rolniczych w Petersburgu, znajdowało się także i wino Szampańskie, wyrabiane w fabryce tutejszej w Grochowie, należącej do P. Karola Osterloffa, znanego z wielu licznych przedsiębiorstw. Wino to uznano tak dobrem, że P. Osterloff otrzymał za nie medal srebrny.
UPADŁOŚĆ – 1870 r.
Podaję wyrok Trybunału 🙂
(831)
Naprawdę ciekawy wpis! I te ilustracje 🙂 Jeśli chodzi o szampany – polecam wszystkim gorąco bar Bubbles w Warszawie, to chyba jedyna knajpa w Warszawie, w której można spróbować tak wielu bąbelków 🙂