Dla tych co nie mają, a chcieli by jeszcze mieć! Wiekopomne dzieło – „Enographia Thalloris”

Witam,

UWAGA!!! Na dzień 18.01.2017 r. nakład „Enographia Thalloris” został wyczerpany!!!

   Rozmawiałem w piątek, 9 stycznia 2015 r., z Przemkiem Karwowskim i okazało się, że ma on jeszcze na sprzedaż ostatnie sztuki „Enographia Thalloris” (Przemek reprezentuje wydawcę Fundację Gloria Monte Verde) – czyli jednej z: najlepszych, największych, najcięższych, najrzadszych i najdroższych – polskiej książki. Były rozbieżności ile tak naprawdę waży to dzieło, więc sam zważyłem i okazało się, że 5 kg.

   Regularna cena książki wynosiła 330 zł + 15 zł przesyłka. Dla czytelników mojego bloga jest zniżka i jak ktoś się powała w mailu do Przemka z zamówieniem, na mój blog, to dostanie rabat i wtedy książka będzie kosztować 300 zł + 15 zł za przesyłkę. Jak ktoś chce zamówić sobie Enographię – niech pisze do Przemka – p.karwowski[a]toncolor.com

   Głównym autorem tego dzieła jest Mirosław Kuleba (jego streszczenie Enographii jest TUTAJ), który materiały do książki zbierał 8 lat i 3 lata zajęło mu pisanie! Napisał on w Enographii strony 13-779. Kilku innych autorów napisało niemal całą część 3 składającą się z:

Enographia SpisSpis treści dotyczący Części III. Blask dawnej chwały. ADDENDA

   Na 1150 stronach tej publikacji czytelnik znajdzie ponad 3000 unikatowych zdjęć, ilustracji i grafik. Same podziękowania autora za pomoc przy tworzeniu dzieła zajmują 3 strony.

   Na obrazku wstępnym jedna ze stron z Enographi Thalloris dot. historii firmy Scharlachberg, która miała swoją filię w Zielonej Górze wraz z moją przedwojenną miniaturką z tej firmy (ale nie z filii).

   Jak ktoś nie jest jeszcze przekonany czy kupić Enographię, to podaję poniżej 3 recenzje Enographii: Mariusza Kapczyńskiego, Wojciecha Gogolińskiego i Łukasza Gołębiewskiego oraz gratulację, laudację i wywiad 🙂

MARIUSZ KAPCZYŃSKI – ENOGRAPHIA THALORIS

   Na polskim rynku wydawniczym ukazała się niedawno książka niezwykła. Monumentalne dzieło Mirosława Kuleby, pt. „Enographia Thalloris”. Poświęcone jest ono historii zielonogórskiego wina i winiaku od czasów najdawniejszych do współczesności.

   Książka jest efektem wieloletnich badań, skrupulatnie gromadzonej wiedzy, współpracy z wieloma doświadczonymi autorami związanymi z zielonogórskim winem oraz przemysłem winiarskim i spirytusowym.

   Ilość zgromadzonych w „Enographii…” informacji, materiałów, zdjęć, reprintów i źródeł jest wręcz przytłaczająca. Nie liczcie, że uda się Wam to dzieło zabrać na wakacje… to potężna, ważąca 8 kilogramów książka! Ale jakże słodki jest ciężar tej wiedzy. Wystarczy spojrzeć na liczby: 1152 stron, format 22,5 x 32,0 cm, 3340 ilustracji (w zilustrowaniu wydawnictwa wzięli udział wybitni artyści i fotograficy).

   Autorzy wykonali gigantyczną pracę, musieli na pewno przekopywać się przez tony archiwów. W książce wiele treści poświęcono zagadnieniom historycznym, opisującym siedem wieków produkcji wina w Zielonej Górze oraz udział wina w kulturze materialnej i duchowej regionu. Są materiały poświęcone chronologii i rozwojowi zielonogórskiego winiarstwa, produkcji tamtejszej branży winiarskiej i spirytusowej do i po 1945 roku. Znajdziemy też teksty poświęcone procesom technologicznym produkcji wódek w Lubuskiej Wytwórni Wódek Gatunkowych „Polmos” w Zielonej Górze oraz wiele, wiele innych treści.

   „Enographia Thalloris” to prawdziwy rzadki ptak i edytorskie wydarzenie. Nie przypominam sobie, by którykolwiek region winiarski mógł pochwalić się tak szerokim i wyczerpującym opracowaniem. Co ciekawe, z uwagi na duże koszty przygotowania nie przewiduje się wznowienia tej pozycji […]

Mariusz Kapczyński
Rynki Alkoholowe” 12/2013

Enographia Thaloris - Historia zielonogórskiego winiakuprzykładowa strona fot. Przemysław Karwowski

WOJCIECH GOGOLIŃSKI – JAK IM SIĘ CHCIAŁO?

   To niezbyt wyszukany tytuł dla recenzji książkowej, niemniej dla mnie najlepiej oddaje to, co mam na myśli, trzymając przed oczyma od jakiegoś czasu wolumin Enographia Thalloris, opasłej księgi opisującej dzieje zielonogórskiego winiarstwa na przestrzeni ponad ośmiuset lat. W 1850 roku miasto świętowało swoje winiarskie siedemsetlecie. To więcej niż Kraków posiada prawa miejskie.

   Są dzieła, na które się czeka, wie się, że powstają, że prowadzi się dociekania i badania. Autorzy tego woluminu – jak zwykle – działali z ukrycia. Zapewne była grupa wtajemniczonych, ale do nich nie należałem. Księga spadła na mnie nagle, z wielkim hukiem – i dobrze, że to stwierdzenie to przenośnia, bo ośmiokilowy wolumin roztrzaskałby każdemu głowę. Ponad tysiąc stron wielkiego formatu na kredowym papierze, jeszcze więcej zdjęć, ilustracji, grafik, starych widokówek, etykiet, starych reklam, ogłoszeń, pożółkłych dokumentów. Czyta się to przekazem tekstowym, ale na równi (przynajmniej ja) również oczyma.

   Księga jest tematycznie tak ogromna, że brakuje chyba tylko działu „Sport i wino w Zielonej Górze”, bo inne wszystko jest. Oto świetnie udokumentowana historia, działy kultury materialnej, artystycznej, mistycznej i w ogóle wszelkie sprawy i dziedziny, które można z winem powiązać, choć nawet czasem nie zdajemy sobie z tego sprawy. Ale, by to wszystko uporządkować – w środku znajdziemy wielki rozdział chronologiczny (co bardzo lubię), który począwszy od roku 1150, czyli od przybycia niderlandzkich osadników z winnymi łozami, dokumentuje każdy szczegół winnego życia miasta.

   Ale jeszcze bardziej podoba mi się coś, co jest dla mnie oczywistem, czyli powiązanie wina z tym, co z niego można dalej zrobić, a więc winiakami. Autorzy poszli tu nawet znacznie (dokładnie – o dziesiątki stron) dalej – pokazali w formie słownikowej przemysł spirytusowy na lubuskiej ziemi przed 1945 rokiem i po nim.

   Ten dział najchętniej bym przekleił wprost do następnego wydania mojej Encyklopedii Alkoholi. Ale to, krótko mówiąc – marzenia ściętej głowy. W każdym razie tak szczegółowo wcześniej nie uczynił tego nikt w Polsce, nawet Jan Cieślak, spiritus movens polskiego, powojennego gorzelnictwa.

   Choć autorem Enographii jest znany dziennikarz i reporter (także winiarz!) – Mirosław Kuleba, podaję to określenie w liczbie mnogiej. Dlaczego? Bo w księdze są działy, które dodali również inni specjaliści z wielu dziedzin. Nad całością przedsięwzięcia czuwał zaś logistycznie Przemysław Karwowski.

   Znając autorów, spodziewam się, że także i teraz nie siedzą z założonymi rękami i za jakiś czas znów jako ostatni dowiem się, że szykują coś nowego, pewnie bardzo ciężkiego, następną książkę, choć przecież co miesiąc redagują i wydają „Winiarza Zielonogórskiego”. Ale trudno nawet mi sobie wyobrazić, co by to miało być, bo przecież zlustrowali już osobiście całą powierzchnię mieszkalną i podpiwniczenia Zielonej Góry oraz okolic na Ziemi Lubuskiej. Napisali byli już chyba absolutnie wszystko, a poza tem tytuły książek po polsku i łacinie także wykorzystali: Topografia Zielonej Góry (wyd. – 2010 r.) i Enographia Thalloris, więc choćby nawet o znalezienie nazwy dla następnego dzieła będzie bardzo trudno. Nieco dla zabawy wymyśliłem sobie, że autorzy pójść mogą wszakże śladami XVI-wiecznego zielonogórskiego teologa i uczonego, cytowanego we wstępie, który stworzył dzieło Index chronologicus opisujący dzieje świata naszego, od Stworzenia po czasy jemu współczesne. Wtedy dostalibyśmy pewnie do rąk trzydziestokilowy pięcioksiąg – od wejścia Noego na arkę po ostatnie winobranie w Zielonej Górze… Dlatego tem bardziej czekam niecierpliwie. Bo cokolwiek to będzie, czytanie będzie ucztą, jak teraz.

Wojciech Gogoliński
Czas Wina” nr 1/2014

Enographia Thaloris - leksykonprzykładowa strona, tu akurat z leksykonu napisanego przez Przemka fot. Przemysław Karwowski

ŁUKASZ GOŁĘBIEWSKI – ENOGRAPHIA THALORIS

   Dzieło benedyktyńskie, w dodatku mające swój – jak to się mówi – ciężar gatunkowy. Ogromnych rozmiarów księga waży ponad 5 kilogramów, liczy ponad tysiąc stron i nie mieści się na regale. Monografia zielonogórskiego winiarstwa jest bez wątpienia dziełem życia jej autora, w dodatku dziełem w dzisiejszych czasach niespotykanym i nie mającym w polskiej literaturze enologicznej odpowiednika. Nieużywany w polskim języku termin enografia byłby tu jak najbardziej na miejscu, gdyż mamy do czynienia z książką, która jest nie tylko źródłem wiedzy, informacji, ale prawdziwym archiwum – i to zarówno w warstwie tekstowej, jak i fotograficznej.

   Takie księgi bierze się do rąk z nabożeństwem. Wnętrze przypomina sale muzealne, pełne jest reprodukcji eksponatów: rzeźb, dzbanów, butli, maszyn, etykiet, starych dokumentów, są tu pipy, prasy, beczki, wnętrza piwnic, kielichy, puchary i herby firm winiarskich. Znakomite zdjęcia, najwyższej jakości druk. Opowieść historyczna ciągnie się od czasów najdawniejszych, a winne grona na tereny dzisiejszej Ziemi Lubuskiej przyszły wraz z wędrującymi przez Europę w XII wieku Flamandami, po stan obecny, kiedy zakładane są nowe winnice i branża z winiarska z mozołem odradza się, oferując coraz ciekawsze własne wina. To także historia innych alkoholi, przede wszystkim tych, które z wina się wywodzą – winiaków i koniaków zielonogórskich, ale też markowych win owocowych eksportowanych do wielu krajów na kilku kontynentach. Autor przypomina, że Zielona Góra znana była z win musujących. Jest na tych kartach również historia ludzi z winem związanych.

   W trzeciej części znalazło się kilka tekstów innych autorów. Niezwykle ciekawe są dwa opracowania o charakterze leksykonów, całkowicie unikatowe ze względu na ich wyczerpujący, totalny charakter. To leksykon niemiecko-polski zatytułowany „Produkcja branży winiarskiej i spirytusowej w Zielonej Górze do 1945 roku” (Mirosława Kuleby) oraz blisko sto stron leksykonu autorstwa Przemysława Karwowskiego „Produkcja branży winiarskiej i spirytusowej w Zielonej Górze po 1945 roku”. Odnajdziemy tu zapomniane już marki win, likierów, winiaków, wódek oraz firmy, których dawno nie ma. Ogromne zniszczenia przyniosła zielonogórskiemu winiarstwu II wojna światowa, a w jego odbudowie przeszkodziły przepisy prawne uniemożliwiające odrodzenie się prywatnych winnic. Leksykon Przemysława Karwowskiego pokazuje jednak jak bogata była oferta państwowych przedsiębiorstw działających w latach PRL – Lubuskiej Wytwórni Win i Lubuskiej Wytwórni Wódek Gatunkowych, powstałej w miejscu zakładów Alberta Buchholza, Scharlachberg czy Raetsch. Przez lata w strukturach Polmosu, dziś zakład pod nazwą Wyborowa S.A. należy do międzynarodowego koncernu Pernod Ricard i z żalem trzeba powiedzieć, że zielonogórskie tradycje – jak winiaki i jarzębiaki – nie są kontynuowane przez nowego właściciela. Ogromną wartość ma też zebrana tu przez Zofię Maziarz chronologia zielonogórskiego wina. Osoby zainteresowane technologią produkcji z zaciekawieniem przeczytają rozdziały: „Maderyzacja win owocowych” (Elżbieta Kluczyńska) i „Syntetyczny opis procesu technologicznego produkcji wódek w LWWG Polmos w Zielonej Górze” (Stanisław Palonka).

   Niezwykle wyczerpująca bibliografia to kolejny atut książki. Trzy zakładki ułatwiają poruszanie się w ogromnym tomiszczu, ale nie zastąpią indeksu, którego bardzo brakuje. Przydałaby się też edycja w wersji cyfrowej, bo tak pięknie wydanej książki zwyczajnie żal „zaczytać”, a dla osób zainteresowanych tematem jest to pozycja, do której będą często wracać.

Łukasz Gołębiewski
„Magazyn Literacki KSIĄŻKI” nr 3/2014

LogoOIV_TexteFRLogo Międzynarodowej Organizacji Winorośli i Wina

PRZEMYSŁAW KARWOWSKI – „ENOGRAPHIA THALLORIS” NAGRODZONA

   Pięknie wydana historia zielonogórskiego wina, zatytułowana „Enographia Thalloris” (Wydawnictwo Fundacji Gloria Monte Verde, druk Ligatura, Zielona Góra 2013), wzbudza uznanie wielu osób oraz instytucji związanych z literaturą winiarską. Wielkim sukcesem jest przyznanie książce prestiżowej nagrody Prix de l’OIV – Edition 2014 Międzynarodowej Organizacji Winorośli i Wina (Organisation Internationale de la Vigne et du Vin).

   Dotychczas, w ponad osiemdziesięcioletniej historii przyznawania nagrody OIV, zostały nią wyróżnione tylko dwie polskie książki: „101 odmian winorośli” Bolesława Sękowskiego i Romana Myśliwca (2001 r.) oraz „Leksykon win” Sławomira Chrzczonowicza (2012 r.). Również instytucje obdarowane książką nie szczędzą pochwał. Oto kilka przykładów.

Paryż, 27 czerwca 2014 roku

   Komisja Nagrody Międzynarodowej Organizacji ds. Winorośli i Wina, która zebrała się w Paryżu 24 czerwca br., ogłosiła wyniki tegorocznego konkursu. Spośród 30 nadesłanych prac Komisja przyznała 13 nagród i 3 specjalne wyróżnienia w 9 kategoriach.

   Jedną z trzynastu nagród otrzymała „Enographia Thalloris” Mirosława Kuleby, wydana przez zielonogórską fundację „Gloria Monte Verde”. Dzieło zakwalifikowano do kategorii „Historia, literatura i sztuki piękne”.

   Komisja Nagrody Międzynarodowej Organizacji ds. Winorośli i Wina przyznaje swoje wyróżnienia już od 1930 roku. Obejmują one publikacje wydane w ciągu dwóch ostatnich lat. Doceniane są pozycje, które wyróżniają się oryginalnością, a także mają swój wkład oraz znaczenie dla międzynarodowego sektora winorośli i wina. Nagrody są międzynarodowym uznaniem dla publikowanych prac o tej tematyce.

   Nagrody i wyróżnienia mogą być przyznawane w każdej z następujących 10 kategorii: winiarstwo; enologia; gospodarka winiarska i prawo; historia, literatura i sztuki piękne; wino i zdrowie; odkrywanie i prezentowanie win; wina i terytoria; wina i gastronomia; monografie i badania specjalistyczne oraz odbyte sympozja.

   Prace są recenzowane przez zespół specjalistów: profesorów uniwersytetów, dziennikarzy, naukowców, historyków, sommelierów, enologów, prawników i ludzi innych profesji, z różnych krajów.

   Każda publikacja jest opiniowana przez kilku specjalistów. Jury składa się z wybitnych naukowców i fachowców z wielu krajów, którzy przewodniczyli komisjom i podkomisjom OIV. Obecny przewodniczący, Jego Ekscelencja František Lipka, jest dyplomatą – ambasadorem Słowacji w Czarnogórze – poetą i pisarzem.

   Wręczenie nagród, którego dokona Przewodniczący Jury, odbędzie się 21 października w Paryżu w salonach OIV przy ulicy d’Aguesseau w Paryżu.

Sekretariat Jury Nagrody OIV
Tłumaczenie Urszula Karwowska
Winiarz Zielonogórski”, nr 54, wrzesień 2014 r.

Enografia Thalloris - plakatEnographia Thalloris – plakat

SERGIUSZ STERNA-WACHOWIAK – LAUDACJA WYGŁOSZONA PODCZAS WRĘCZENIA NAGRÓD LUBUSKIEGO WAWRZYNU LITERACKIEGO

   Jest to książka o podwójnym temacie. Pozornie tematem eseistyki Mirosława Kuleby jest wino, winiarstwo. Ale w rzeczywistości tematem tej książki jest genius loci, duch miejsca tego regionu Europy, potraktowany w sposób totalny, od każdej strony z jakiej tylko da się poprzez to medium wina, winiarstwa, z nim skontaktować. Poprzez pinakotekę i bibliotekę kultury, poprzez dzieła sztuki literackiej, malarskiej, graficznej, przedmioty rzemiosła – pod tym względem nazywam ją książką totalną.

   Jest wielką i wartą podkreślenia satysfakcją dla jury Lubuskiego Wawrzynu Literackiego, że do gatunków literatury wysokiej, takiej jak poezja czy proza, przybywa coraz więcej gatunków pogranicznych. Tak się dzieje w literaturze nowoczesnej na całym świecie. Pojawiają się formy, które gdzieś z marginesów literatury trafiają do jej wysokich reprezentacji. Tak też jest z esejem historycznym.

   Podczas lektury tej ogromnej książki eseistycznej nasunęło mi się porównanie autora jej pierwszej części, dominującej objętościowo, do autorów wywodzących się z francuskiej szkoły „Annales”. To jest szkoła, która uznała w latach 50. że nie tylko dokumenty państwowe, nie tylko edykty, uchwały, jakieś rozkazy generałów, zapisy królów świadczą o historii, ale mówią o niej wszystkie totalne detale – korespondencja, zapiski dziennikowe, memuary, szkice, grafika, jakieś przedmioty codziennego użytku, wszystko to totalnie widziane. Nawet to co podlegało historii gospodarczej, ekonomii, daje dopiero pełniejszy obraz tego jak wyglądała historia. W Polsce od lat 70. mamy przekłady Jeana Delumeau, Jacquesa Le Goffa, mamy profesora Bronisława Geremka, bardzo związanego z tą szkołą jako eseista, no i przede wszystkim historyka, który – gdyby Zielona Góra go zaprosiła do napisania dziejów swojego ducha poprzez wino, poprzez winiarstwo, a nazywa się Norman Davies – to by lepiej tego nie napisał.

   Ale jest na tym torcie – czy używając innej, bliższej mi metafory, na tym pisarstwie historiograficznym, miejscami historiozoficznym, które nazwałbym humusem tego co się za chwilę w tej książce stanie – jest zatem tą wisienką na torcie część poświęcona mistyce wina. Złożona z osiemnastu znakomitych esejów godnych późnego Iwaszkiewicza czy W.G. Sebalda, niemieckiego anglisty, autora znanej książki u nas przełożonej – „Pierścienie Saturna”, który spędził swoje życie w Anglii i który posługując się wyobraźnią poetycką, myśląc o historii jak o zapisie przemijania, a więc melancholijnie, jest podobnie jak Norman Davies dla pierwszej części książki imaginowanym, jak gdyby unoszącym się duchem czy mistrzem owej części o mistyce wina.

   To jest książka – patrzę na to z dystansu, z zewnątrz, bo nie mieszkam tutaj – która znakomicie, w najbardziej europejski, nowoczesny sposób promuje wasz region, ujawniając jego ducha.

Sergiusz Sterna-Wachowiak
„Winiarz Zielonogórski”, nr 52, kwiecień 2014 r.

Moja Enographia ThallorisMoja Enographia Thalloris ma numer 107 🙂

KONTRETYKIETA HISTORII[1]

Agnieszka Hałas: – Mówimy o książce „Engraphia Thalloris” Mirosława Kuleby, która okazała się perłą wśród pozycji literackich, jeśli chodzi o Wawrzyny, mamy zwycięzcę. Czy to nie jest tak, że ona przyciągnęła uwagę swoją graficzną atrakcyjnością?

Sergiusz Sterna-Wachowiak: – Nie, zupełnie nie. W dziedzinie edytorskiej na pewno, ponieważ książka dostała dyplom honorowy za edycję. Jestem pełen podziwu dla lokalnych drukarzy, bo wydawało się, że to jest zadanie któremu może podołać jakaś drukarnia krakowska czy warszawska. To wspaniałe osiągnięcie sztuki edytorskiej i drukarskiej. Nie jest to album. To typ książki, gdzie się publikuje bogato ilustrowaną eseistykę. Świetnie zrobili to Francuzi, w Polsce seria „A to Polska właśnie” Wydawnictwa Dolnośląskiego jest prekursorką tego typu edycji, ale nikt nie wydał tak monumentalnego dzieła, które zaczyna się w roku 1150 i liczy 1150 stron.

– Podróż przez historię lubuskiego wina.

– To jest w ogóle podróż nie tylko przez historię, ale przez wyobraźnię Europejczyka z tych stron Europy, korespondującego tą wyobraźnią, swoim kulturowym statusem, kondycją cywilizacyjną z całą Europą, ze Śródziemnomorzem, gdzie trwa kultura wina. Kultura wina ma swój zielonogórski, lubuski, północny skraj, najbardziej wysunięty w Europie na północ obszar winnic. Ma też swój pionowy wymiar, bo do pewnej wysokości również na stokach alpejskich uprawiane jest wino, tam gdzie wydawałoby się jest już na to zbyt zimno. Ta książka jest w gruncie rzeczy o duchu miejsca, poprzez wino jako pewne medium. To niebywałe literackie zadanie, jakie sobie postawił autor – zgromadzić za pomocą wszystkich totalnie dostępnych źródeł wiedzę na temat winiarstwa i wina, nie tylko zielonogórskiego wina ale i lubuskiego. Jednak tylko poeta mógł zrobić coś takiego. Na butelkach win, czasami, jeśli kto ambitny, jest kontretykieta, na której umieszcza się opis bukietu danego wina, co się nań składa, jakie smaki producent w tym winie proponuje. I oto w tej książce po jej części historiograficznej, która jest bardzo dobrze napisana – ja ją porównywałem do monografii Wrocławia „Mikrokosmos” Normana Daviesa, którą zamówił kiedyś prezydent tego miasta, i uważam, że Davies, gdyby dostał takie zamówienie i się zdecydował, nie napisałby tego lepiej, gdyż po prostu wszystko to co zostało, co wiemy z archiwów, autor tutaj zebrał – Mirosław Kuleba dokonuje czegoś jeszcze innego. On postanowił nam sporządzić jakby kontretykiety win, które nie istnieją, które były w przeszłości. To jest osiemnaście esejów o winach, podzielonych według szczepów. W których on, metodą – nie wiem, kontemplacji, medytacji, jakiegoś czarodziejstwa, on to nazywa zresztą mistyką wina – proponuje nam opisy tego czym te wina były, czym smakowały, co się nań składało. To są oczywiście pewne hipotezy, ale nikt nie zrobił tego głębiej i lepiej. I robi to niezmiernie ciekawie, bo na przykład kiedy opisuje jakieś ciemne czerwone wino o tajemniczych smakach, to odkrywa tam woń spoconych ud młodych baletnic z Wiednia, które występowały w dziewiętnastym wieku w Zielonej Górze. Jego wyobraźnia podpowiada mu, że ten bukiet dołączył się do wina i na zawsze pozostał. Ja porównałem te eseje do esejów późnego Iwaszkiewicza, też krótkich, kiedy Iwaszkiewicz opisywał jabłka z sadów swojego dzieciństwa. Różnica jest taka, że Iwaszkiewicz te jabłka pamiętał, że to były dla niego rzeczy które miały zmysłowe walory, wonie, smaki, a tu pracowała wyobraźnia.

– Jednocześnie książka nosi znamiona książki naukowej, ona zresztą startowała w kategorii Wawrzyn Naukowy i tam nie została dostrzeżona, a wygrała w dziedzinie literatury.

– To jest bardzo ciekawy problem, o którym od lat dużo pisałem przy okazji prozy Teodora Parnickiego, czyli przekuwania historii w literaturę, jak to nazywał Parnicki. Nasze nauki historyczne są wciąż dziewiętnastowieczne, wciąż to jest metodologia wywodząca się z Oświecenia. Dawno to przekroczono we Francji, w szkole „Annales”, my tę szkołę znamy, tak pisze Jacques Le Goff, Jean Delumeau, Le Roy Ladurie, tak w Polsce pisał Bronisław Geremek, zresztą absolwent mojego liceum wschowskiego, tylko dużo wcześniej, tak pisze w ostatnich książkach profesor Janusz Tazbir. To zawsze ocenne, czy to jest dzieło popularnonaukowe, naukowe czy już literackie, ale na świecie dzisiaj to już nie jest antynomia, to jest walor. Dlatego sądzę, że metodologicznie to jest książka, która może środowisko historyków polskich nie zadowalać, to nie jest monografia, ale ja się zastanawiam czy jest w ogóle możliwa monografia wina, którego już nie ma, wina historycznego, w  takim zamiarze totalnym jak u Mirosława Kuleby. Pisze się dzisiaj historie dzieciństwa, historie różnych przedmiotów, historię tortur, gilotyny i tak dalej, i to są właśnie z tej szkoły francuskiej rzeczy pisane tak, że nasze nauki historyczne pewnie by ich nie uznały za naukowe. Ale wszystko przed nami, zobaczymy co się będzie działo z tymi naukami dalej.

[1] Fragmenty wywiadu udzielonego przez Sergiusza Sternę-Wachowiaka 28 lutego 2014 roku Agnieszce Hałas, autorce programu „Powiększenie” w  RTV Lubuska. Tytuł materiału został nadany przez redakcję „Winiarza Zielonogórskiego”.

Winiarz Zielonogórski”, nr 52, kwiecień 2014 r.

Enographia Thalloris Leksykon LWWGMoja ulubiona część książki Leksykon Wyrobów Lubuskiej Wytwórni Wódek Gatunkowych i Lubuskiej Wytwórni Win, napisany przez Przemka Karwowskiego. POLECAM!  🙂

(1279)

1 comment

Leave a Reply