Witam,
Dzisiaj w ramach Opowieści dziwnej treści o akcji niszczenia warszawskich sklepów monopolowych, której dokonała Organizacja Bojowa Polskiej Partii Socjalistycznej w dniu 9 czerwca 1906 r. Józef Piłsudski działał w Organizacji Bojowej PPS – więc kto wie – może sam na któryś sklep atakował?
Poniżej opisane wydarzenie związane jest z Rewolucją 1905 r.
Trudno jest zilustrować tego typu temat, więc posłużyłem się widokówkami Warszawy sprzed 1912 r.
POGROM SKLEPÓW MONOPOLOWYCH – 1906 r.
Wczoraj pomiędzy godziną 5 a 6 nad wieczorem, zatem kiedy zupełnie widno jest na ulicach zorganizowano jednocześnie w różnych punktach wszystkich dzielnic i przedmieść miejskich Warszawy napady zbrojne na sklepy monopolowe, od których od dłuższego już czasu cofnięto warty wojskowe.
Pogłoski alarmujące lub ostrzegające przed jakimś dużym napadem, przed ważnymi wypadkami krążyły już wprawdzie od rana po mieście, ale głuche, niepochwytne.
Trudno było jednak przypuszczać, ażeby zamieniły się w fakty i to znów rozlewem krwi obfitym zakończone. Pogrom sklepów monopolowych w mieście odbywał się wszędzie jednocześnie, jakby na dane hasło. Od 3 do 7 młodzieńców wkraczało do upatrzonego sklepu z rewolwerami Browninga w rękach, rzucało się na kasę za ladą sklepów, osaczając sprzedawczynię, czy sprzedawcę, ażeby pod groźbą strzelania nie mogła lub nie mógł wezwać pomocy, po czym rabowało znalezioną w kasie gotowiznę i marki stemplowe, rozbijało butelki ze spirytusem, niszczyło ich zawartość i zupełnie bezkarnie uciekało, zabierając nawet z niektórych sklepów spory zapas butelek ze spirytusem.
W pięciu sklepach nie poprzestano na rabunku, ale spirytus, wylany z butelek potłuczonych, podpalano, co w mgnieniu oka wznieciło groźne pożary. W sklepach monopolowych przy ul. Nowogrodzkiej nr 12, Kępnej (na Pradze) nr 13 i Wielkiej nr 27 do pożarów przybyły oddziały straży ogniowej V i III, które płomienie ugasiły i ogień umiejscowiły. W sklepie przy ul. Wielkiej zgorzało podobno około 150 rb. pieniędzy skarbowych. Straż ogniową, wezwaną do sklepów przy ulicy Dzielnej nr 16 i na Krakowskim Przedmieściu nr 60, cofnięto z drogi, ponieważ pożary zdołali stłumić sami mieszkańcy.
Według otrzymanych z różnych stron miasta wiadomości, napady zorganizowano ogółem na 25 sklepów monopolowych, przy czym musiało być czynnych około 90 uzbrojonych napastników.
Oto szczegółowy przegląd zrabowanych sklepów monopolowych według danych policyjnych:
– Przy ul. Nowy Świat nr 12 krwawe zajście zbrojne, o którym szczegóły poniżej. Pieniędzy nie zrabowano.
– Przy ul. Dzielnej nr 16, pieniędzy nie zrabowano, tylko zabrano 3 butelki wódki. Sklep podpalono.
– Przy ul. Żytniej nr 18 zrabowano pieniądze. Jeden z napastników raniony przez sprzedawcę.
– Przy ul. Kępnej nr 13 na Pradze pieniądze i marki zrabowano. Cały sklep spalił się.
– Przy ul. Stalowej, zajście najkrwawsze. Jeden zabity i kilku rannych, o czym szczegółowo poniżej.
– Przy ul. Siennej nr 77 zrabowano 150 rb.
– Przy ul. Młynarskiej nr 18, po pierwszym odparciu napadu, wykonano drugi. Zrabowano 90 rb.
– Przy ul. Ceglanej nr 1 kasę sklepu obrabowano na 50 rb.
– Przy ul. Wolskiej nr 47, podczas napadu i rabunku zraniono silnie w rękę sprzedawczynię, pannę Zofię Zamiennikównę, lat 32 liczącą. Zrabowano 20 rb.
– Przy ulicy Pięknej nr 41, w napadzie uczestniczyło 5 uzbrojonych. Zrabowano 40 rb. i 20 buteleczek wódki.
– Przy ul. Hożej nr 53, w napadzie wzięło udział 6 ludzi, którzy zabrali 70 rb. i spirytusu za 3 rb.
– Przy ulicy Chmielnej nr 104, napadu i rabunku dokopało 5 ludzi, którzy zrabowali 30 rb.
– Przy ul. Wielkiej nr 27 czynnych było w napadzie 5 uzbrojonych, którzy zabrali 39 rb., a reszta po podpaleniu przez nich sklepu spłonęła.
– Przy ul. Nowogrodzkiej nr 12, 4 ludzi zrabowało 100 rb. i sklep spaliło.
– Na Nowym Zjeździe nr 4 napastnicy rozbili część znajdujących się butelek i porozlewali spirytus, który następnie chcieli zapalić. Zamach ten udaremniono.
– Przy ulicy Dzikiej nr 81 zabrano z kasy dzienny targ oraz potłuczono 150 butelek. Nadejście patrolu spłoszyło napastników.
– Przy ulicy Nowolipie nr 36 zabrano dzienny targ, wybito szyby oraz stłuczono kilkadziesiąt butelek ze spirytusem.
– Przy ul. Dzikiej nr 37, napadu dokonało 4 napastników – zabrali 60 rb.
– Przy ul. Stawki nr 16 napastników było również czterech, zabrali jednak z kasy tylko 10 rb.
– Przy ul. Wołyńskiej nr 10 sklep monopolowy podpalono – ogień jednak stłumili domownicy.
– Przy ul. Pawiej nr 64 napastników było trzech. Zabrali 60 rb. oraz stłukli kilkadziesiąt butelek na ogólną sumę 40 rb.
– Przy ul. Pańskiej zabrano z kasy 100 rb. i za 60 rb. stłuczono butelek.
– Przy ul. Twardej zabrano 50 rb. oraz stłuczono butelek za 40 rb.
Wszystkie napady na sklepy monopolowe były dziełem kilku minut zaledwie, gdyż napastnicy u bezbronnych, kobiet przeważnie, oczywiście nie znajdowali oporu, ponieważ, widząc wymierzone ku sobie lufy rewolwerów, pragnęły one ocalić przede wszystkim życie.
Punktualnie o godz. 5-ej po południu dokonano napadu na sklep monopolowy, mieszczący się w domu nr 12 przy ul. Nowogrodzkiej. Tu do sklepu wtargnęło czterech napastników, z których dwóch zajęło posterunki przy wejściu, dwaj inni skierowali się z rewolwerami do sprzedawczyni, p. Nadziei Zinin. Napadnięta usiłowała ratować się ucieczką i wpadła ze sklepu do mieszkania. Wówczas jeden z napastników pośpieszył za nią i dał dwa strzały, p. Zinin uniknąwszy szczęśliwie kul, wybiegła z mieszkania na podwórze i skryła się u stróża. Przez ten czas napastnicy, którzy pozostali w sklepie, zabrawszy około 100 rb. z kasy zaczęli tłuc butelki ze spirytusem i wódką, podpalili rozlany alkohol, po czym bez przeszkody zbiegli. Płomienie momentalnie ogarnęły sklep cały i strawiwszy zawartość sklepu razem z urządzeniem, przedostały się do prywatnego mieszkania sprzedawczyni. Przybyły na ratunek trzeci oddział straży ogniowej zastał w sklepie już tylko zgliszcza oraz płonący sufit nad sklepem. Ogień niebawem ugaszono, przy czym całe prawie urządzenie mieszkania p. Zinin uległo zniszczeniu. Razem ze 100 rb. napastnicy zabrali kilkanaście arkuszy marek stemplowych wartości kilkudziesięciu rubli.
W napadzie na sklep monopolowy przy ulicy Nowy Świat nr 12, uczestniczyło 7-miu uzbrojonych w rewolwery napastników. Siedzące za kasą siostry panny Helena i Józefa Telakowskie już przy wejściu napastników zauważyły coś podejrzanego, obie przeto ratowały się ucieczką. P. Józefa Telakowska uciekła na podwórze, a siostra jej, Helena, usiłowała schować się w mieszkaniu. Wówczas jeden z napastników, przeskoczywszy przez okienko kasowe, wtargnął do pokoju i strzałem z rewolweru zranił p. Helenę Telakowską w ramię, potem strzelił drugi raz, ale kula utkwiła w drzwiach wchodowych. Zaalarmowani strzałami dwaj żołnierze, którzy stali wprost sklepu po drugiej stronie ulicy, przybyli w chwili, gdy napastnicy wybiegali ze sklepu. Nim żołnierze zdążyli zmierzyć do nich z karabinów, jeden z uciekających napastników celnym strzałem zabił jednego z żołnierzy, drugiego zaś zranił. Raniony żołnierz dał strzał, którym jednego z napastników powalił trupem na miejscu, wpakowawszy mu kulę w oko. Pozostali napastnicy skierowali się w stronę ul. Książęcej. Na rogu Nowego Świata usiłował zatrzymać ich rewirowy cyrkułu łazienkowskiego, Balas, przybyły z dwoma innymi żołnierzami – jeden ze sprawców jednak strzelił do Balasa i zranił go. Wezwane na miejsce wypadku Pogotowie opatrzyło ranioną w ramię p. Helenę Telakowską, pozostawiwszy ją na miejscu. Zabitego żołnierza, rannego żołnierza oraz rewirowego zabrał wóz ratunkowy szpitala ujazdowskiego. Jak się później okazało, oprócz zabicia jednego z napastników, jednego z żołnierzy oraz ranienia rewirowego Balasa i drugiego żołnierza, napastnicy śmiertelnie ranili pięciu kulami urzędnika kolei wiedeńskiej Stanisława Tatarkiewicza, który przewieziony do szpitala św. Rocha, niebawem życie zakończył. Ś.p. Tatarkiewicz przejeżdżał podówczas dorożką z siostrą swoją oraz szwagrem p. Bisierem, właścicielem składu starożytności (ul. Wiejska 5). P. B. został również raniony – dość lekko jednak – w lewą rękę. Po zajściu na miejsce władz śledczych ujawniona została osobistość zabitego napastnika. Jest to Józef Wijef, z zawodu ślusarz, który, porzuciwszy przed rokiem pracę, znany był policji jako złodziej pobytowy. Stwierdzono również nazwiska żołnierzy: zabity nazywa się Annisimow, raniony zaś – Łypaszko i pierwszy otrzymał 8 kul, drugi – 4. Ogółem napastnicy dali na Nowym Świecie przeszło 20 strzałów rewolwerowych.
W sklepie monopolowym, mieszczącym się za skwerem, okalającym pomnik Mickiewicza, w domu nr 60 na Krakowskim Przedmieściu, sprzedawczyni, pani Marjanna Nawinkowska, widząc wchodzących pięciu uzbrojonych napastników, zdążyła zbiec do swego mieszkania, zatrzasnąwszy je za sobą. Napastnicy, zabrawszy kilkadziesiąt rubli z kasy, zaczęli rozbijać stojące na kontuarze małe buteleczki spirytusu, a następnie podpaliwszy je, zbiegli. Sprzedawczyni, wybiegłszy z mieszkania na podwórze zaalarmowała stróża. Stróż, dobrawszy dwóch innych ludzi pobiegł do sklepu, napastników jednak nie zastał, a ujrzał jedynie buchające płomienie. Przystąpiono do gaszenia i niebawem, przed przybyciem straży ogniowej, ogień stłumiono za pomocą hydrantu ulicznego. Ogień zniszczył tu jedynie część lady i kilka mniejszych półek z butelkami, których jednak niewiele zostało, ponieważ zgromadzona na ulicy gawiedź wtargnęła po ugaszeniu pożaru do sklepu i rabowała, co się dało.
Najpoważniejsze zajście towarzyszyło napadowi na sklep monopolowy przy ul. Stalowej nr 1, na Pradze. Tu do sklepu wpadło trzech ludzi. Jeden z nich obezwładnił sprzedającego, dwaj pozostali rzucili się do kasy. Sprzedający, p. Teodor Bidlenin, zdołał wyrwać się z rąk napastnika, ten jednak dwukrotnie strzelił do niego, raniąc go w piersi i ramię. Na odgłos strzałów, wbiegła do sklepu córka sprzedającego, Olga, oraz stróż tego domu Aleksander Matejko. Rabusie znowu dali kilka strzałów i dwoma z nich ranili stróża, po czym, zabrawszy w czapki z kasy około 40 rb., usiłowali zbiec. Uciekającym jednak zastąpił na ulicy drogę chorąży 2-go orenburskiego kozackiego pułku, Wasilij Mołostow, który, dobywszy rewolweru, strzelił do jednego z napastników i ranił go. Ranny, padając, strzelił w kierunku chorążego i kontuzjował go w ucho. Wówczas na balkonie trzeciego piętra domu nr 7, przy ulicy Stalowej znalazł się inny oficer tego pułku Lew Prekowskoj, który, ujrzawszy uciekających napastników, zaczął do nich strzelać z rewolweru i jednego z nich, jak się później okazało rannego już, Andrzeja Starzyckiego, piekarza lat 22), położył trupem na miejscu. Drugi napastnik pobiegł w stronę ulicy Konopackiej i tu skrył się w domu nr 4, gdzie schwytali go kozacy i odprowadzili do cyrkułu. Nazywa on się Stanisław Nitka, liczy lat 20, mieszka na Pradze przy ulicy Wołowej w domu nr 37. Trzeci napastnik zbiegł w stronę ulicy Małej, tu jednak wyśledzić go nie zdołano. Przybyłe na miejsce krwawego zajścia Pogotowie, opatrzyło Bidlenina oraz Matejkę i odwiozło ich do szpitala praskiego. Stan obu jest ciężki.
Oprócz tego na Pradze dokonano drugiego napadu na sklep monopolowy przy ul. Kępnej w domu nr 13, gdzie wtargnęło sześciu ludzi i zabrawszy około 30 rb. z kasy oraz kilkadziesiąt arkuszy marek sturublowych na ogólną sumę 340 rb. na odchodnem sklep podpalili. Zanim przybyła straż, cała zawartość sklepu wraz z urządzeniem stała się pastwą płomieni, straż przeto musiała poprzestać na zabezpieczeniu mieszkania sprzedawczyni, p. Zofii Michajłowowej, do którego również zaczęły się przedostawać płomienie. Straty wynoszą tu do tysiąca rubli.
Wreszcie na rogu ulicy Hożej i Leopoldyny zabrano z kasy około 100 rubli.
Liczba ofiar zatem tak się przedstawia: zabito: dwóch napastników, jednego żołnierza i jednego przechodnia (ś. p. Tatarkiewicza); ciężej raniono: jednego sprzedającego, jedną sprzedawczynię, jednego żołnierza, jednego napastnika (którego unieśli koledzy), jednego rewirowego oraz jednego stróża; lżej raniono: jedną sklepową i jednego przechodnia; kontuzjowano: jednego wojskowego. Ogółem przeto zabito 4 osoby, raniono 9 osób.
Reasumując zebrane przez nas notatki, stwierdzamy, że ogółem dokonano napadów na 25 składów monopolowych, w których straty w gotówce, w markach stemplowych oraz w rozlanej i spalonej wódce dochodzą do 10,000 rb.
Po rozejściu się pogłoski o napadach, ciekawa publiczność tłumnie gromadziła się przed zrabowanymi i spalonymi sklepami. Władza wojskowa rozesłała na miasto patrole konne, późną nocą zaś zaczęła do Warszawy ściągać z pod Bielan obozująca tam przez lato piechota. Na ulicach dokonywano szeregu rewizji osobistych.
(Poniżej jeszcze notka z innej gazety – przyp. Czajkus)
Królestwo Polskie,
(Wynurzenia P.P.S).
Wątpliwości co do tego, kto był organizatorem i wykonawcą sobotnich napadów na warszawskie składy monopolowe, zostały usunięte. Organ Polskiej Partii Socjalistycznej, „Robotnik” ogłasza.
„Aby wyrazić protest przeciwko gwałtom stanu wojennego, warszawska organizacja bojowa naszej partii urządziła w sobotę, 9-go czerwca, demonstrację przeciwrządową w formie jednoczesnego napadu na cały szereg sklepów monopolowych. Towarzysze postawili sobie za zadanie przede wszystkim zniszczenie mienia rządowego, pieniądze zaś skarbowe konfiskowano dopiero po dokonaniu tego głównego zadania.
Tam, gdzie była pewność, że ogień nie rozszerzy się dalej i że osoby prywatne nie ucierpią, sklepy monopolowe były podpalane.
Aby pokazać całą bezsilność stanu wojennego, umyślnie wybrano także kilka sklepów, strzeżonych przez wojsko. Ogółem zniszczono 29 monopoli”.
W zakończeniu tego oświadczenia czytamy jeszcze:
,,1) Nieprawdą jest, jakoby uczestnicy napadów zabierali z sobą wódkę;
2) nieprawdą jest, jakoby zabity na Nowym Świecie Józef Wijef, podobno złodziej pobytowy, był uczestnikiem napadu;
3) nieprawdą jest, jakoby zabity tamże, Stanisław Tatarkiewicz, zginą od kuli rewolwerowej. Został on zabity przez żołnierza wystrzałem z karabinu.
Z pomiędzy paruset uczestników napadów, dwóch, niestety, zginęło – obaj na Pradze. Jeden z towarzyszy zabity został na ulicy, drugi zmarł w szpitalu wskutek odniesionych ran.
Cześć ich pamięci”.
Powyższe wynurzenia „Robotnika” wywołały następujące słuszne uwagi „Gazety Polskiej”:
„Tak więc „protest przeciw gwałtom stanu wojennego” wyraził się w ten sposób, że „zniszczono mienie rządowe” za cenę śmierci kilku osób, wśród których byli: przypadkowy przechodzień ś. p. Tatarkiewicz, oraz dwóch „towarzyszów”.
Do tej ceny trzeba od razu włączyć
a) dalsze dobrodziejstwa stanu wojennego, którymi zapewne nie przestaną nas raczyć wobec aktów politycznych P.P.S.;
b) możliwość pożaru w całym mieście, tym prawdopodobniejszą, że podpalenie sklepów nastąpiło w kilku na raz miejscach;
c) pedagogiczny wpływ „protestu” na kolegów Wijefa, którzy odtąd będą wiedzieli, że miasto może być bezkarnie wystawione na wszelkie akcje rabunkowe, byleby była „organizacja”.
Taki jest bilans ostatniej „demonstracji przeciwrządowej”, zrealizowanej przez socjalistów”.
Jeszcze z Wikipedii – Działania bojowników socjalistycznych zostały upamiętnione na Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie, napisem na jednej z tablic po 1990 roku – „AKCJE ZBROJNE 1904 – 1908”.
(485)
Leave a Reply