Witam,
Dzisiaj o twórcy cukromierza Karolu Ballingu. Od jego nazwiska pochodzi też jednostka °Blg, czyli stopień Ballinga, za pomocą którego określa się zawartość cukru w roztworze. Podając za Wikipedią „1 stopień Ballinga = gęstość takiego roztworu cukru w temperaturze 20° C, który zawiera 1% cukru (wagowo), czyli 10 g cukru na 1 kg roztworu. Skalę tę opracował niemiecki chemik Karl Balling w 1843 r”
Poniżej artykuł z 1909 r. o Ballingu – jak z niego wynika Balling może był pochodzenia niemieckiego, ale czuł się Czechem. Każdy domowy winiarz, piwowar i destyler używa cukromierza i posługuje się stopniami Ballinga, stąd też może warto wiedzieć coś o jego wynalazcy 🙂 Wkrótce będzie też kolejny wynalazca związany z gorzelnictwem.
Powyższe zdjęcie przedstawiające pomiar cukru w winie zapożyczyłem z forum TUTAJ.
KAROL JÓZEF NAPOLEON BALLING
Berlińska Stacya doświadczalna dla przemysłu fermentacyjnego, zainicjowana przez ś. p. Maerckera, a energicznie stopniowo do wielkiego rozwoju doprowadzona przez jej kierownika prof. Delbrücka, z czasem tak opanowała wszystko, co z gorzelnictwem w Niemczech jest w styczności, i wszystkich, którzy gorzelnictwem się trudnią, że istotnie nie wielu już będzie takich, któryby zapytani o to w pierwszej przynajmniej chwili nie powiedzieli, że postęp gorzelnictwa rozpoczyna się od powstania powyżej wymienionej stacyi i od ukazania się pierwszego wydania znanego podręcznika gorzelniczego, napisanego przez młodziutkiego podówczas prof. Maerckera.
A jednak myliłby się ten, kto by tak sądził. Postęp w jakiejś dziedzinie objawia się czasem w skokach olbrzymich, co prawda, lecz z reguły jest on stateczny, bez nagłych przejść; lepsze powstaje z gorszego powoli, a statecznie. Tak zwani „reformatorzy” w jakiejś dziedzinie bardzo często nieczem Innem nie odznaczają się od innych pracowników, jak tylko większą umiejętnością podawania swoich odkryć do publicznej wiadomości, większą zdolnością oratorską, łatwiej przekonywującą z natury konserwatywny ogół, jednem słowem talentem publicystycznym.
Gdy się jednak sprawie bliżej przyjrzymy, to przekonujemy się zwykle, że taki reformator miał swoich poprzedników, tak samo, jak i ci znowu nie budowali od fundamentu, lecz na czymś, co już inni pozostawili.
Tak samo zapomina się, że przed Maerckerem i jego szkołą, byli inni, co się gorzelnictwem zajmowali i bodaj czy dla samej rzeczy, tj. dla techniki gorzelniczej nie więcej, niż on się zasłużyli.
Do takich mężów należy Karol J. N. Balling, którego stuletnia rocznica urodzin minęła niedawno bez zwrócenia na siebie uwagi nawet w ojczyźnie jego, w Czechach. Urodził się on 21 kwietnia 1805 r. w Gabriels-Hütte koło Zatecu (Saaz po niem.) w Czechach. Rodzina Ballinga pochodziła z Augsburga w Bawaryi, lecz była od kilku pokoleń osiadła w Czechach, gdzie rozmaici członkowie jej zajmowali wybitne stanowiska w przemyśle hutniczym tego kraju. Po ukończeniu szkoły średniej poświęcił się młody Balling studyom technicznym w Instytucie politechnicznym w Pradze. Ojciec jego Michał był zarządcą hut zbirowskich i całkiem naturalnem było, że i syn zaczął od przemysłu hutniczego; ojciec mu ułatwiał karyerę.
Rychło jednak uczuł w sobie Karol Balling powołanie do stanu nauczycielskiego. Po ukończeniu studyów nie wraca do przemysłu hutniczego, w którym już był rozpoczął praktykę, lecz pozostaje w szkole. W r. 1824 zamianowano go asystentem, a w r. 1826 adjunktem profesora chemii J. Steinmanna. Od r. 1833 zastępuje profesora, a w r. 1835 zostaje sam mianowany profesorem.
Odtąd rozpoczyna się jego nadzwyczaj obfita w owoce działalność na polu przemysłu swego kraju. Poświęcił on się pomiędzy innemi także przemysłowi fermentacyjnemu, a zwłaszcza przemysłowi gorzelniczemu. Przemysł fermentacyjny z wyjątkiem piwowarstwa stał w Chechach przed Ballingiem na bardzo nizkim stopniu rozwoju. Szarlatańska empirya święciła tam wówczas swoje tryumfy, tak, że słusznie grzmiał Balling w jednej ze swych prac temi słowy: „Może w żadnym przemyśle nie ma tyle empiryzmu jeszcze i tyle tajemniczej szarlatanerii, zabobonu i uprzedzenia, co w przemyśle fermentacyjnym; z powodu rozpowszechnienia jego bowiem uważa się zajęcie w nim za coś pospolitego i pozostawia kierownictwo ciemnemu empiryzmowi nie chcąc zniżyć się i poznać ten przemysł w obawie powalenia się”.
Zaraz na wstępie swej pracy musiał Balling spostrzec brak instrumentu, któryby dał kierownikowi gorzelni możność należytego kontrolowania fermentacji pod względem przemiany cukru w alkohol. Na wzór więc istniejącej już wówczas tzw. „wagi piwnej” stwarza on nieoceniony, do dziś dnia używany przyrząd, zwany saccharometrem. Instrument ten jest w ręku technika gorzelnianego tem prawie, co kompas w ręku żeglarza; bez niego pracowałby gorzelnik po omacku. Mając ten instrument w ręku opracował potem Balling swoją naukę o attenuacji, która stała się ważnym działem technologii fermentacyjnej. Liczne są jego specjalne badania w różnych zakątkach techniki fermentacyjnej, a zasługi jego są niespożyte.
Obrazek aut. Calyx, źródło
Niebawem, bo już w r. 1845 wydaje Balling w języku niemieckim swoje wiekopomne, czterotomowe dzieło, „Chemię fermentacyjną”. Do dziś dnia może ono służyć za wzór, jak się takie dzieło pisze, i pod tym względem jest ono, powiedziałbym, dotąd nieprześcignione. To też sława jego wkrótce rozchodzi się na wsze strony; wkrótce znają Ballinga wszyscy, co się fermentacją zajmują. Dzieło powyższe doczekało się tzrch wydań, ostatnie wyszło w roku 1865.
Czerpią też wszyscy obficie z tej skarbnicy nauki fermentacyjnej; czerpią z niej hojnie inni, co dzieła gorzelnicze piszą, lecz zamilczają często o tem, skąd biorą to, co piszą, aby w czytelnikach wzbudzić mniemanie, że im się zasługa należy. Pisze też Balling o tem co następuje: „Niejeden zaczerpnął z mego dzieła mniej lub więcej, a co najmniej można w wielu przypadkach dokładnie stwierdzić, że dzieło moje wybitnie wpłynęło na sposób ułożenia dzieł innych. To, co w Mojem dziele podaję otwarcie, to inni w swoich dziełkach podają jako tajemnice swoją i na tem spekulują; to co ja polecam, to polecają i inni. Lecz w tajemniczo zmienionym kształcie. Mnie jest to ostatecznie obojętne, w jaki sposób dobre utoruje sobie drogę, byleby cel wreszcie był osiągnięty”.
Jak szlachetnymi pobudkami kierował się on przy pisaniu swego dzieła i w ogóle jak szlachetne porywy pobudzały go do zajmowania się przemysłem fermentacyjnym, widzimy z jego słów, pisanych w przemowie do swego dzieła: „Mojem życzeniem jest oprzeć prowadzenie zakładów przemysłu fermentacyjnego na racjonalnych podstawach, aby najlepszy produkt otrzymać w najtańszy sposób. Chce przez rozpowszechnianie prawd naukowo stwierdzonych wpływać na ulepszenie prowadzenia fabryk i przez to przemysł fermentacyjny podnieść na stopień wyższy, tai, jaki on może osiągnąć i jaki zajmować godzien”. Pracował on też usilnie nad tem, aby rząd założył państwową gorzelnię doświadczalną i doświadczalny browar.
Zajęty on też był w następstwie swojego zainteresowania się różnymi dziedzinami twórczości technicznej w różnych towarzystwach. Na dowód tego, jak wszechstronną była jego czynność i jak skuteczna, niech posłuży ten szczegół np. że Ballingowi zawdzięczają Czechy, iż na tamtejszych kolejach zaprowadzono opał węglem, a zarzucono opał drzewny. Podniosło się w następstwie tego kopalnictwo węglowe, a lasy czeskie zostały zaszanowane z korzyścią dla tamtejszego klimatu, a temsamem dla rolnictwa.
Zasługi jego były dla kraju wielkie i nie ominęła je nagroda za nie. Mianowano go członkiem kilku towarzystw naukowych, Akademii Umiejętności w Wiedniu, obdarzono orderem i wielu innemi odznaczeniami. (po prawej Multimierz z winohobby)
A i na nasz przemysł gorzelniczy wywarł Balling wpływ. Pomijamy ten, jaki się objawić musiał przez czytanie jego dzieł, przez wprowadzenie saccharometru i do naszych gorzelń; wpłynął on na nasz przemysł przez swoich uczniów, bo dość liczni byli u nas ci gorzelnicy, którzy w Pradze u Ballinga wiedzy gorzelniczej zaczerpnęli.
Umarł balling w niezbyt podeszłym wieku, bo w r. 1868, a więc w 63 roku życia. Miał za życia jeszcze to zadowolenie, że widział, jak jego kraj rodzinny zbiera owoce jego pracy i jak cała Europa zasługi jego czci. W dziesięć lat po jego śmierci powstaje Szkoła berlińska, a z jej rozwojem z wolna następuje zapomnienie o zasługach Ballinga, „ojca zymotechników”, jak go zwano.
Tych słów kilka poświęciliśmy po to, aby pamięć o Ballingu rozbudzić, iżby gorzelnik wykształcony wiedział coś więcej o tym, którego saccharometr tak często bierze do ręki.
(1390)
Leave a Reply