Witam,
Dzisiaj artykuł z tygodnika Wiadomości, wydawanego w Londynie z 1978 r. zatytułowany O whisky autorstwa Wacława Nettera. W tekście sam autor przyznaje, że nie pije alkoholu także na pewno nie jest ekspertem z tej dziedziny. Stąd też za kilka dni zamieszczę list skierowany do redakcji Wiadomości, napisany już przez eksperta od whisky, który koryguje pewne błędy poniższego tekstu.
O WHISKY
Bez przesady powiedzieć można iż nie ma święta, obchodu czy też spotkania towarzyskiego, na którym by nie pito whisky. Polało się jej znowu co niemiara w czasie przedświątecznych „parties” i Bożego Narodzenia. Przejęliśmy ten trunek od Brytyjczyków z łatwością i ochotą a whisky zawojowała nasze serca i właściwie żołądki w bardzo krótkim czasie. Pijemy ją w radości, smutku i zmartwieniu. Nocne rodaków rozmowy bez niej się nie obejdą, a nasza czysta wyborowa poszła jakby w zapomnienie.
Czemu przypisać należy tak wielkie powodzenie whisky? Czym nas i innych tak skutecznie zwodzi? Czy to jej moc niezwykła, czy złocisty kolor, czy aromat, czy może nazwa? Bo whisky, w języku celtyckim „uisge beatha” znaczy „woda życia”. Jakżeż nie pić takiej wody. Żyć przecie chcemy wszyscy i to jak najdłużej.
Whisky była znana w Szkocji od niepamiętnych czasów. Legenda głosi iż sztukę jej wyrobu przynieśli ze sobą mnisi wraz z chrześcijaństwem. Pierwsze, wzmianki pisemne o whisky pochodzą z XV w. i to w związku ze ściąganiem podatku z browarników. Do r. 1860 picie jej ograniczało się do obszaru Szkocji i przyległych wysp.
Dopiero gdy Andre Usher z Edynburga wprowadził mieszanki whisky, rozeszła się ona po całej Wielkiej Brytanii i świecie. Dziś cieszy się wielkim uznaniem na obu półkulach. Zaczęto wytwarzać jej namiastki w różnych krajach, jednakże bez powodzenia. Takiej whisky jak w Szkocji nigdzie nie da się wyprodukować, nawet prawo strzeże znaku ochronnego i oryginalnej nazwy trunku.
Produkcja whisky jest ogromnie skomplikowana a destylacja strzeżona tajemnicą. Istnieją dwa głównie jej rodzaje: whisky słodowa (malt whisky) zrobiona ze słodu jęczmiennego i zbożowa (grain whisky), sporządzona z mieszanki słodu i ziarna. Oba te gatunki wyrabia się inaczej. Pierwsza ma wiele odmian smaków i zapachów, druga jest bardziej jednolita. O sposobie wyrobu whisky opowiadał mi dokładnie pewien Szkot, spotkany w czasie wakacji na Wyspach Kanaryjskich. Powtórzę to w sposób nieco uproszczony. A więc naprzód whisky słodowa. Oczyszczone ziarno jęczmienia moczy się przez trzy dni w wodzie. Gdy napęcznieje rozsypuje się je na płaskiej powierzchni, gdzie kiełkuje w ciągu 8-12 dni w zależności od gatunku ziarna, temperatury i pory roku. W czasie kiełkowania następuje rozkład mączki w ziarnie. W odpowiednim momencie, gdy kiełki się już zazielenią, suszy się je i miele.
Otrzymaną miazgę zwaną „glist” umieszcza się w zbiornikach i zalewa gorącą wodą. Obrotowe bębny mieszają zawartość tak długo dopóki mączka całkowicie się nie rozpuści. Cząsteczki nierozpuszczone zostają odcedzone a płyn ochładza się i przelewa do wielkich fermentacyjnych kadzi. Po dodaniu drożdży rozpoczyna się fermentacja a po 48 godzinach mamy już płyn o niskiej zawartości alkoholu. Następne stadium to destylacja w wielkich miedzianych pojemnikach. Płyn zostaje podgrzany do temperatury parowania. Para przechodzi przez ochładzane rury i zmienia się w krople. Ponieważ procent alkoholu jest jeszcze zbyt niski, proces skraplania powtarza się po raz drugi.
Wyrób grain whisky jest nieco inny. Ziarno jęczmienia gotuje się przez trzy godziny w ruchomych bębnach a następnie miesza ze słodem, który zmienia mączkę w cukier. Otrzymana mieszanka jest lżejsza niż z samego słodu i po destylacji zawiera większy procent alkoholu.
Po destylacji następuje dłuższy okres dojrzewania. Płyn rozlewa się do dębowych beczek. Drzewo jest porowate i sprzyja parowaniu niepotrzebnych składników. Okres dojrzewania trwa od 3 do 15 lat w zależności od gatunku whisky, wielkości beczek, temperatury i wilgotności piwnic.
Później dodaje się karmelu dla koloru oraz miesza się z innymi gatunkami w celu otrzymania specyficznego smaku. Mieszanie jest również pewnego rodzaju sztuką łączenia w odpowiednich proporcjach whisky otrzymanej ze słodu i whisky wyrabianej z czystego ziarna z różnych gorzelni. Niektóre firmy robią to mechanicznie. Mieszają różne gatunki a potem mieszankę filtrują. Istnieje około 10 gatunków whisky sprzedawanych na Wyspach Brytyjskich i wiele więcej przeznaczonych na eksport. Trudno jest dokładnie obliczyć wszystkie ich rodzaje, gdyż niektóre produkowane są przez małe gorzelnie i sprzedawane wyłącznie stałym klientom, klubom i t.p.
Smak, zapach i bukiet poszczególnych gatunków jest tajemnica destylarni. Każdy wytwórca stara się tak regulować fabrykację by otrzymywać taka sama jakość trunku w ciągu lat.
Moc whisky jest określona przepisami prawnymi. Wynosi obecnie 60% po zakończeniu dojrzewania a w handlu 40%. Whisky eksportowa zawiera 42,9% alkoholu. Stanowi ona poważny czynnik w bilansie Wielkiej Brytanii. Eksportuje się ją do 170 krajów świata, ponad połowa idzie do Stanów Zjednoczonych. Z blisko 5 funtów płaconych za butelkę skarb państwa zabiera około trzech czwartych.
Są różne metody picia tego trunku. Jedni piją go z wodą sodową, inni ze zwykłą, jeszcze inni z lodem. Widziałem też pana, który przed nalaniem whisky do szklaneczki potrząsał butelką, by jak powiedział, nie uronić najwartościowszych składników osiadłych na dnie. Raz nawet spotkałem amatora picia whisky podgrzanej do pewnej temperatury. Mój rozmówca, wspomniany wyżej Szkot, sceptycznie zapatrywał się na tego rodzaju zabiegi. Jego zdaniem nie mają one zupełnie znaczenia i nie wpływają ani na jakość ani na smak whisky a są jedynie wyrazem osobistych upodobań.
Nie mogę niestety nic powiedzieć na ten temat jako że nie piję. Stwierdziłem jednak iż ten szlachetny szkocki trunek wywiera ogromny wpływ na wyobraźnię pijących. A oto co o nim słyszałem z wielu ust: Whisky gasi pragnienie, raduje oko swym kolorem, pieści język, rozgrzewa zmarznięte członki, rozpala uczucia przyjaźni, nastraja łagodnie, rozwiązuje języki, koi cierpienia, ułatwia kontakty, potęguje miłość, dodaje animuszu, wzmacnia siły żywotne, wzbogaca wyobraźnię, rozbudza męstwo, daje natchnienie, przybliża niebo, przenosi w krainę szczęścia i ułudy i… szkodzi zdrowiu!
Które z tych stwierdzeń jest najbliższe prawdy? Niech sobie każdy pijący odpowie.
Wacław Netter
(486)
Leave a Reply