Witam,
Chyba pierwszy raz mi się zdarzyło, że zapomniałem dodać wpis na blogu, ale kilka spraw miałem na głowie.
Zatem dzisiaj temat może mniej alkoholowy, będzie o oskole czyli soku brzozowym. W drugiej części tego wpisu o przerabianiu soku z brzozy, będzie nawiązanie do wykorzystywania tego soku przy produkcji: wina, miodu pitnego czy piwa, także jakieś nawiązanie do alkoholu jest nawet przy soku z brzozy.
O UŻYTKACH SOKU BRZOZOWEGO – 1830 r.
Brzoza pospolita (Betula alba Lin., Boulèau, Birck, Birke) policzona jest do drzew drugiej wielkości, bo wysokopiennie uprawiana na dobrym gruncie, dorasta do 60 i 80 stóp wysokości i więcej; przy uprawie niskopiennej tej wysokości nie dochodzi. Rośnie prawie we wszystkich krajach Europy, a nawet w Grenlandii (gdzie zbyteczne zimno nie wielu roślinom byt zapewnia) można pomiędzy szczupłą liczbą drzew znaleźć brzozę. W Islandii jest jedyną z drzew, które tam rosną, lubo grubość jej zaledwie 3ch cali dochodzi. W Ameryce północnej dość licznie widzieć się daje. Na wierzchołkach gór Laponii zbyt ostry klimat i częste burze wzrostowi jej przeszkadzały, z którego to powodu rzadko ją tam spotkać można. Każdy grunt jest do jej uprawy, mniej, więcej, ale zawsze dogodny. W Polsce powszechnie rośnie pomieszana z innymi gatunkami drzew; tylko w małych bardzo częściach widzieć można laski brzozowe czyste. Prawie każdemu z powierzchownej swej postaci jest znana.
Pomimo korzyści jakie dotąd właściciele lasów brzozowych ciągną: z drzewa i korzeni na rozmaite wyroby rękodzielne; z kory na dziegieć itp. oraz z liścia na pasze bydła; brzoza wydaje sok, który przez użytkowanie, korzyści te pomnożyć może. Sok z brzozy w pospolitym znaczeniu oskoła (Opisanie drzew i krzewów leśnych Królestwa Polskiego przez M. Szuberta w Warszawie 1827 na str. 66.) zwany, jeżeli będzie zbierany w miejscach dogodnych w porze roku właściwej i z przyzwoitą ostrożnością, może być użyty do robienia niektórych napojów, cukru, syropu, octu, i na lekarstwa.
W zamiarze więc nie tylko korzyści, ale nawet własnej domowej dogodności, pragniemy tu zwrócić uwagę, właścicieli lasów, miłośników leśnictwa, i każdego urzędnika leśnego na różne z tego płodu leśnego wynikające pożytki, do pozyskania i przerabiania którego, podajemy te po różnych dziełach częściowo porozrzucane, do zachowania sposoby i przepisy.
A. Pozyskanie Soku.
Przy zbieraniu soku brzozowego należy mieć wzgląd na trzy okoliczności:
- Na wybór brzóz z jakich właściwie sok upuszczany być powinien.
- Na porę do upuszczania soku najdogodniejszą, i wreszcie
- Na sposoby upuszczania soku z zachowaniem samejże brzozy.
1. O wyborze brzóz, z jakich właściwie sok upuszczany być powinien.
Chociaż zdaje się, że każda brzoza i w jakim bądź położeniu miejscowości, zarówno zdolna być powinna do wydawania soku; doświadczenia jednakże stwierdziły, że tylko brzozy średniowieczne od lat 30 do 40 na miejscach skalistych, na górach, lekkich wzgórkach i równinach suchych rosnące, zdolność tę w stopniu najwyższym posiadają, i wydają sok najlepszy i w największej ilości; w takich więc położeniach i takiego wieku drzewa do ściągania soku wybierać należy, dla zapewnienia pomyślnego skutku działaniom przedsiębranym. Z brzóz starych i na miejscach niskich i mokrych rosnących, nie można się spodziewać ani tej dobroci, ani takiej ilości soku.
2. O porze do upuszczania soku najdogodniejszej.
Brzoza nie każdego roku wydaje równą ilość soku; mniejsza lub większa jego obfitość zależy: po części od wczesnego przyjęcia pożywienia zimowego, (jeżeli wcześnie nastające w jesieni zimna, brzozie tego dozwolą); po części zaś od korzystnej zimy i sprzyjającej wiosny. Więcej dostarczy brzoza soku, jeżeli wcześnie zdoła pożywienie zimowe przyjąć; jeżeli zima jest śnieżna i trwała, i jeżeli wiosna zwolna następuje, a śnieg dłużej leży; w przeciwnych zdarzeniach mniej.
Najdogodniejsza pora do upuszczania soku z brzozy jest wiosenna, kiedy śnieg topnieć zaczyna, a ziemia niezupełnie jeszcze rozpuściła. Do płynięcia soku tego jest potrzebny pewien stopień ciepła atmosfery; płynie najobficiej, kiedy po mrozie nocnym dzień pogodny i ciepły nastąpi; płynięcie to zmniejsza się przy wietrze wschodnim; ustaje zaś zupełnie za nastaniem upałów; najznaczniej płynie sok jeżeli sie go upuszcza w południe, gdyż w ten czas jest w ruchu największym i najwięcej go tym sposobem dostać można. Wreszcie gdy pąki liściowe rozwijać się już zaczynają, sok nabiera nieprzyjemnego smaku; uważać więc ściśle należy porę i dnie do upuszczania soku przyjazne, od tego bowiem zależy pewniejsze osiągnięcie zamierzonego celu.
3. O sposobach upuszczania soku z zachowaniem brzozy.
Kilkorakich używają sposobów do upuszczania soku z brzozy. Jedni: robią zacięcie, bądź siekierą, toporkiem lub nożem, przez korę, łyko, aż w sam pień drzewa. Sposób ten w tym jest niekorzystny, ze sok przeciekając przez korę, wiele traci na słodyczy, a tym samem na swej dobroci, i w niewielkiej obfitości spodziewać go się można, a nadto potrzeba go jeszcze czyścić, sam pień zaś znacznie przez zadaną mu ranę, cierpi.
Drudzy obcinają ukośnie najgrubsze w bliskości pnia, a pierwsze od ziemi gałęzie, lub też napuszczają je świderkiem od spodu prostopadle. Sposób ten jest lepszy od poprzedzającego, można bowiem przez takie działanie, otrzymać większą ilość i lepszego soku, a pień nie jest wystawiony na takie niebezpieczeństwo, gdyż zadana mu rana jest w takim miejscu i położeniu, do którego wilgoć deszczowa nie ma przystępu. Do zrobionej świderkiem dziurki wtyka się rurkę blaszaną, lub z trzciny błotnej (Arando phragmitis), przez którą, sok spływa do naczynia podstawionego.
Inni wreszcie obcinają końce cienkich gałązek na brzozie, wtykają je wprost do butelek i takim sposobem otrzymują, bez wielkich trudów, prawie równą ilość, chociaż mniej dobrego soku.
Najdogodniejszy wszelako i najwięcej celowi użytku odpowiedni jest następujący sposób. Nie wyżej nad dwie do trzech stóp od ziemi, wierci się świderkiem w pniu brzozy, a mianowicie w boku jej na południe obróconym, dziurkę ukośną od dołu w górę na 1 ½ do 2ch cali głęboką; korę z pnia naokoło tej dziurki wywierconej, obnaża się na parę cali, aż do samej tkanki naczynnej czyli właściwego łyka, które pozostać po winno; u spodu dziurki wywierconej robi się nacięcie poprzeczne, w które wtyka się rynienkę blaszaną lub drewnianą, ażeby po niej sok ściekał do naczynia podstawionego. Naczynie to powinno mieć otwór górny mały do wsadzenia lejka, ażeby inne nieczystości w nie nie wpadały. Takim sposobem postępując, można otrzymać największą ilość i najlepszego soku, a jak niektórzy dawniej uważać zdawali się, że w przeciągu dwunastu do czternastu dni prawie tyle soku co do wagi pozyskali z jednego drzewa, ile całe drzewo wraz z korzeniami, gałęziami i liśćmi ważyło.
Lecz nie dosyć na znaniu samych sposobów upuszczaniu z drzew soku. Ciągnienie chwilowe z tego artykułu korzyści bez znajomości, nie tylko że nie odpowiada zamierzonemu celowi ale nadto wystawia drzewa na powolne bez potrzeby wyniszczenie. A lubo niektórzy z Botaników twierdzą, że po spłynięciu soku i zagojeniu rany, drzewo z utraconych soków nie ponosi najmniejszego znaku osłabienia; my jednakże, idąc za wskazówką innych, wolimy raczej zachować w tej mierze większą ostrożność, zwłaszcza, że mamy na celu nie chwilową lecz każdoroczną korzyść; i dla tego radzimy właścicielom lasów i każdemu leśnikowi, do zachowania brzóz następujące środki:
- Zaraz po upuszczeniu soku należy dziurkę wywierconą zatkać kołeczkiem, ile możności najciaśniejszym, miejsce zaś około tej dziurki z kory obnażone, zasmarować gliną, żywicą, lub gumą.
- Zawsze z jednego i tegoż samego boku drzewa sok upuszczany być powinien, gdyż w przeciwnym razie przez wiercenie dziurek naokoło pnia, drzewo powoli uschnie.
Jeżeli środki te, ściśle zachowane będą, nie tylko drzewo nie uschnie, ale nawet mało bardzo ucierpi, chociażby corocznie równa ilość soku była z niego upuszczona. Dokończenie nastąpi
(942)
Leave a Reply