Alkoholizm według „Pana Tadeusza” – 1908 r.

Witam,

   Dzisiaj ciekawy artykuł z prasy antyalkoholowej z początku XX-wieku.

ALKOHOLIZM WEDŁUG PANA TADEUSZA – 1908 r.

   Naród polski bynajmniej nie grzeszył abstynencją od trunków alkoholowych. Już kołodziej Piast raczył gości obficie trunkiem na postrzyżynach swego syna. I przez wieki całe pito dość. W trylogii Sienkiewicza widzimy prawie dziś niepojęte biesiady i pijatyki – widzimy podziwienia godnych opojów.

   Na dworach królów, senatorów, magnatów, w zaściankach szlacheckich lał się trunek obficie. Mimo to jednak dziś produkcja alkoholu poczyniła znaczne postępy; nowe wynalazki techniczne, nowe sposoby pędzenia wódki, dawniej nieznane, spowodowały obfitość, różnorodność i taniość trunków alkoholowych.

   Dawniej uboższy nie mógł sobie pozwalać na ten miły, lecz kosztowny wydatek, dziś alkohol z powodu przystępnej ceny czyni biedaka jeszcze większym nędzarzem.

   Wskazaną jest dla każdego literatura ściśle – że tak powiem – abstynencka, lecz prawdziwy abstynent w każdej książce potrafi spotkać się z kwestią alkoholizmu i wyciągnąć odpowiednie konsekwencje, boć literatura każdego czasu musi być wiernym odbiciem przekonań, poglądów, wad, cnót, zwyczajów i obyczajów danej społeczności.

Pan Tadeusz RękopisRękopis „Pana Tadeusza” zdj. wikipedia

   Weźmy „Pana Tadeusza”. Tu Mickiewicz w barwnych malując obrazach życie narodu w najdrobniejszych szczegółach, nie mógł pominąć dla wierności opisu zwyczajów pijackich. Początek w. XIX. był to właśnie pierwszy okres w szybkim rozwoju gorzelnictwa.

U Horeszków „co dzień w zamku pijatyka,
Ile świec w oknach, jaka brzmi w salach muzyka”.

   Gerwazy opisując dawne dzieje zamku Sopliców, z chlubą opowiada:

… „W tej ogromnej sieni
Brukowanej nie znajdziesz Pan tyle kamieni,
Ile tu pękło beczek wina w dawnych czasach;
Szlachta ciągnęła kufy z piwnicy na pasach,
Sproszona na sejm, albo sejmik powiatowy,
Albo na imieniny Pańskie lub na łowy.
Podczas uczty na chórze tym kapela stała
I w organ i w rozliczne instrumenty grała;
A gdy wnoszono zdrowie, trąby, jak w dniu sądnym
Grzmiały z chóru; wiwaty szły ciągiem porządnym:
Pierwszy wiwat na zdrowie króla jegomości,
Potem prymasa, potem królowej jejmości,
Potem szlachty i całej Rzeczypospolitej,
A na koniec po piątej szklanicy wypitej,
Wnoszono zdrowie: Kochajmy się! Wiwat bez przestanku,
Który dniem okrzykniony, brzmiał aż do poranku”.

   Po odbytem szczęśliwie polowaniu:

„Sędzia otworzył puzderko zamczyste,
W którem rzędami flaszek białe sterczą głowy;
Wybiera z nich największy kufel kryształowy
(Dostał go Sędzia w darze od księdza Robaka)
Wódka to gdańska, napój miły dla Polaka:
„Niech żyje” – krzyknął Sędzia – w górę wnosząc flaszę:
„Miasto Gdański, niegdyś nasze, będzie znowu nasze!”
I lał srebrzysty likwor w kolej…

   Gdy goście wrócili z polowania, wielki ruch powstał w całym dworze:

„Roznoszono potrawy, sztućce i butelki,
Mężczyźni tak jak weszli w swych zielonych strojach,
Z talerzami, szklankami chodząc po pokojach,
Jedli, pili…”

   Wojski żali się:

„Niestety już i do nas włazi moda nowa,
Niejeden panicz krzyczy, że nie cierpi zbytków,
Je jak żyd, skąpi gościom potraw i napitków,
Węgrzyna pożałuje, a pije szatańskie
Fałszywe wino modne, moskiewskie, szampańskie”.

   Do dobrego tonu należało dużo pić i mieć tęgą głowę; kto nie pił, był nieprzyjacielem. Mówiono:

„A jak się dmie, phu, phu, phu, jak nos drze do góry!
Pamiętam, prosiłem na córki wesele,
Poję, nie chce pić, mówi: „Nie piję tak wiele
Jak wy szlachta, wy szlachta ciągniecie jak bąki”.
Ot magnat! Delikacik z marymonckiej mąki.
Nie pił; leliśmy w gardło, krzyczał: Gwałt się dzieje”.

   Tak pojmowano należyte ugoszczenie. To też bójek było bez liku, obrazy honoru, skargi na porządku dziennym. Zajazdy rabunkowe na obce dwory nie udałyby się bez dodania energii alkoholicznej.

   A w karczmie:

… „Na stołkach dokoła
Siedziały chłopy, chłopki, tudzież szlachta drobna,
Wszyscy rzędem: ekonom sam siedział z osobna,
Po rannej mszy z kaplicy, że była niedziela
Zabawić się i wypić poszli do Jankiela”.

   Arendarz brodę tylko gładził, witał wchodzących gości, gdy spostrzegał ubytek w szklance, natychmiast dolewał. To też powodziło mu się dobrze i wszyscy go szanowali

… „U niego wesele
I chrzciny obchodzono, on w każdą niedzielę
Kazał do siebie ze wsi przychodzić muzyce”.

   W karczmie było więc zawsze wesoło i gwarno, a o polityce szła tam rozmowa jak z płatka. Interes szedł więc dobrze, bo jak się rozochocili:

„Wszystko się uścisnęło: chłop z tatarskim hrabią,
Mitra z krzyżem, Poraje z Gryfem i z Korabia;
Zapomnieli wszystkiego, nawet Bernardyna,
Tylko śpiewali, krzycząc: Wódki, miodu, wina”.

Pan Tadeusz wódka2Wódka Pan Tadeusz z Zielonej Góry

   Jacek Soplica szalejąc z miłości i złości, gdy mu Horeszkowie odmówili córki, w wódce szukał ukojenia. Sam mówi na śmiertelnym łożu:

… „Zemsty opętany biesem,
Zły, opryskliwy, znaleźć nie mogłem pociechy
W niczem na świecie… i tak z grzechów w nowe grzechy.
Zacząłem pić.
I tak niedługo żona ma z żalu umarła”.

   Mylność polskiego przysłowia „dobry trunek na frasunek” pokazała się i na Jacku. Mówi on:

„Piłem, nie mogłem zapić pamięci na chwilę”.
Mój bezład, w domu bieda, mój nałóg haniebny
Podały mnie na wzgardę i na śmiech przed światem!
Mnie, którego Radziwiłł nazywał: kochanku!
Mnie, com kiedy wyjeżdżał z mojego zaścianku,
To liczniejszy dwór miałem niżeli książęcy!
Kiedym szablę dostawał, to kilka tysięcy
Szabel błyskało w koło, strasząc zamki pańskie!…
A potem ze mnie śmiały się dzieci włościańskie!
Tak zrobiłem się nagle w oczach ludzkich lichy!

   A podczas wieczerzy:

„Po chłodniku szły raki, kurczęta, szparagi,
W towarzystwie kielichów węgrzyna, malagi”.

   Malaga wnet zaszumiała w głowach, to też Hrabia woła:

„Dość już głupstwa zrobiłem, wdając się z waćpaństwem
W pijatyki, które się kończą grubiaństwem.
Zdacie mi sprawę z mego honoru obrazy
Do widzenia po trzeźwu!…”

   A sędzia ze złości

… „kielich w ręku tak potężnie ścisnął,
Że szkło dźwięknąwszy, pękło, płyn w oczy mu prysnął,
Rzekłbyś, że z winem ognia w duszę się nalało,
Tak oblicze spłonęło, tak oko pałało.
Zerwał się mówić, pierwsze słowo niewyraźnie
Mleł w ustach, aż przez zęby wyleciało: Błaźnie!
Grafiątko ! Ja cię! Tomasz karabelę!…”

   To też często się trafiało, jak i tam, że po uczcie:

… „wszystkie ławy
Miały zwichnięte nogi, stół także kulawy
Obnażony z obrusa poległ na talerzach
Zlany winem …”

   A nazajutrz:

„Sędzia skończywszy pozew, Protazego wzywa,
Skargę przeciw hrabiemu głośno odczytywa:
O skrzywdzenie honoru, zelżywe wyrazy,
Zaś przeciw Gerwazemu o gwałty i razy”.

   Przed najazdem na dwór:

„Idą w karczmę. Gerwazy wspomniał dawne czasy,
Kazał sobie trzy podać od kontuszów pasy,
Na nich ze sklepu karczmy beczki wydobywa
Trzy: jedną miodu, drugą wódki, trzecią piwa.
Wyjął gwoździe: wnet z szumem trysnęły trzy strugi,
Jeden biały jako srebro, krwawikowy drugi,
Trzeci żółty; troistą grają w górze tęczą,
A spadając w sto kubków, we sto szklanic brzęczą.
Wre szlachta, tamci piją, ci Hrabiemu życzą
Lat setnych, wszyscy „Hajże na Soplicę” – krzyczą”.

   Najechawszy obcy dwór, wołają:

„Pić, pić. Między szlachty zgrają
Stają dwa chóry: ci pić, a ci jeść wołają”.

   To też wnet Gerwazy:

„Każe sobie podawać od kontuszów pasy
I nimi z Soplicowskiej piwnicy dobywa
Beczki starej siwuchy, dębniaku i piwa.
Jedne wnet odgwożdżono, a drugie ochoczo
Szlachta gęsta, jak mrowie, porywają, toczą
Do Zamku; tam na nocleg cały tłum się zbiera…
Nakładają sto ognisk, warzą, skwarzą, pieką,
Gną się stoły pod mięsem, trunek płynie rzeką.
Chce szlachta noc tę przepić, przejeść i prześpiewać.
Lecz powoli zaczęli drzemać i poziewać;
Oko gaśnie za okiem i cała gromada
Kiwa głowami, każdy gdzie siedział, tam pada:
Ten z misą, ten nad kuflem…
Spali jak muchy, ale…
Żaden nie bzyka, leżą wszyscy jak bez duszy”.

   Dzięki temu Moskale naszli ich znienacka, powiązali sznurami, pozdzierali żupany i kontusze

… „i tak szlachta skuta w kłodzie
Siedziała rzędem, dzwoniąc zębami na chłodzie”.

   Nic dziwnego. Najsilniejszego chłopa trunek zmoże, bo nawet:

… „Konewka, któremu w powiecie
Nie znajdziesz równie mocnej głowy przy bankiecie.
Konewka, co mógł wypić lipcu dwa antały,
Nim mu splątał się język i nogi zachwiały”.

   Dziś ani się spostrzegł, kiedy mu ręce i nogi skrępowano sznurami. Kielichem wojowano. To też wnet i Moskale dali się wziąść tym samym orężem. Mianowicie ks. Robak, który pod pozorem kwesty przybył z wozami do dworu, aby nieść szlachcie pomoc, zaraz woła:

„Majorze, dzisiaj żyjem, jutro gnijem!
To tylko nasze, co dziś zjemy i wypijem!”

   Moskali długo nie trzeba prosić; wołają zaraz:

„Czasby już zjeść i wypić pana Sędzi zdrowie,
Płut i Ryków tak czynnie zaczęli się zwijać,
Tak łakomie połykać i gęsto zapijać,
Że w pół godziny zjedli dwadzieścia trzy zrazy
I wychylili ponczu ogromne pół wazy.
Więc Major syt i wesół w krześle się rozwalił.
Żołnierze dostali także beczkę spirytusu.
I tak kiedy we dworze sztab wesoło łyka,
Za domem zaczęła się w wojsku pijatyka”.

   Robak zachęca Moskali ciągle do picia i sam mówi:

… „gdy wychylę flaszę
To i ja choć ksiądz habit czasami podkaszę
I potańcuję mazurka!…”

   Przy pomocy trunku ubezwładniwszy Moskali, szlachta uwolniła się z kłody i powrozów:

„Jegry w tłumie ulegli mocy przeciwników,
Dwudziestu trzech na ziemi wala się zabitych,
Trzydziestu kilku jęczy ranami okrytych,
Wielu pierzchło, skryło się w sad, w chmielu nad rzekę,
Kilku wpadło do domu pod kobiet opiekę”.

   Niestety dobra nauczka nie pomogła braci szlachcie, bo oto:

„Zwycięska szlachta biega z okrzykiem wesela… do beczek…”

   A na zaręczynach Tadeusza z Zosią wypito wiele zdrowia – jak widać z XII. księgi „Pana Tadeusza”:

„Tadeusz krzyknął: Zdrowie współobywateli,
Wolnych, równych Polaków! – Wnoszę ludu zdrowie,
Rzekł Dąbrowski; lud krzyknął: Niech żyją wodzowie,
Wiwat wojsko, wiwat lud, wiwat wszystkie stany!
Tysiącem głosów zdrowia grzmiały na przemiany.
Słońce już dawno zaszło,
Spuściło głowę, obłok zasunęło,
I raz ciepłym powiewem westchnąwszy, usnęło.
A szlachta ciągle pije i wiwaty wnosi
Napoleona, Wodzów, Tadeusza, Zosi,
Wreszcie z kolei wszystkich trzech par zaręczonych,
Wszystkich gości obecnych, wszystkich zaproszonych,
Wszystkich przyjaciół, których kto żywo pamięta
I których zmarłych pamięć pozostała święta!”

   Zaś kończy Mickiewicz słowy:

„I ja tam z gośćmi byłem, miód i wino piłem,
A com widział i słyszał, w księgi umieściłem”.

Władysław Bromberger

(2375)

1 comment

  1. nataliawardec pisze:

    Najlepiej Pana Tadeusza czyta się popijając Pana Tadeusza 😉

Leave a Reply