Witam,
Dzisiaj dzieje warszawskiej Dystylarni Parowej p. Juliana Fuchsa. Chciałbym też przygotować prezentację na temat warszawskich fabryk wódek, poruszając także temat warszawskich dystylarni w I połowie XIX w., bo mam trochę materiałów na ten temat 🙂 Może kiedyś ktoś mnie gdzieś zaprosi i taką prezentację wygłoszę.
W 1856 roku Julian Fuchs założył Dystylarnię likierów, wódek i fabrykę araku pod firmą Fuhs et Comp. Destylarnia oraz skład sprzedaży detalicznej mieściły się w Warszawie w domu W. Wołłowicza na rogu Nowego-Świata i ulicy Brackiej. W swoich czasach Dystylarnia Fuchsa była jedną z największych w całym kraju. Właściciel sam, jako wykwalifikowany dystylator osobiście kierował zakładem i śledził każdy krok postępu jaki miał miejsce w dziedzinie rektyfikacji spirytusów i sporządzania wódek, likierów, araków itp. Początkowo używał aparatu według systemu Pistorjusza, zbudowanego przez tutejszego majstra kotlarskiego P. Okońskiego. Wraz z postępem techniki zakupiono kocioł destylacyjny Sawalla oraz inne urządzenia m.in. maszynę parową i 4 filtry. Jak donosiła prasa warszawska: (…) na tym to aparacie Pistorjusza powierzono zdolnemu, obeznanemu z sztuką swoją dystylatorowi pędzić różne gatunki wódek i likierów, które rzeczywiście pod względem gatunku i dobroci, nie mają nic do zarzucenia. Aby się o tem przekonać, dość zajrzeć do składu, który wtem samem miejscu dla sprzedaży detalicznej otworzyła taż Dystylarnia i gdzie szeregi flaszek i baryłek, obejmujące pomienione wyroby, mieszczą w sobie to wszystko, co tylko w tym zakresie wymagane być może. Rozumie się, że ceny zupełnie są przystępne, bo fabryka ta przestając na małych korzyściach, pragnie sobie zasłużyć na zaufanie i wzięcie u powszechności. (Poniżej ogłoszenie z 1858 r.)
Firma szybko zyskała powszechne zaufania i wzięcie nie tylko w kraju, ale również zagranicą – posiadała oddziały we Wrocławiu, Berlinie, Dreźnie i Poznaniu. W 1872 roku dystylarnia zatrudniała 7 robotników i wśród 13 warszawskich dystylarni miała największą wartość sprzedaży w wysokości 199,000 rs (rubli srebrem). W 1875 r. produkcja osiągnęła roczny poziom przeszło 300,000 rubli, zaś liczba robotników skoczyła do 25. (Poniżej reklama z 1881 r.)
Fuchs zaopatrywał w alkohol laboratorium chemiczne uniwersytetu warszawskiego oraz apteki szpitalne, lazaretowe i prywatne. Brało się to stąd, że doprowadził swój spirytus do 98° Trallesa, którego to pułapu jego ówcześni konkurenci nie potrafili osiągnąć. Dystylarnia produkowała także destylaty owocowe. W prasie z 1875 r. czytamy: śliwowicę wyrabianą z śliwek krajowych, zrównał zupełnie w smaku z śliwowicą węgierską, a jego wódka wiśniowa (Kirszwasser) w niczym nie ustępuje szwajcarskiej. Między oryginalnymi likierami francuskimi, holenderskimi lub gdańskimi, a wyrobami tejże fabryki, najwytrawniejsi znawcy nie mogą dopatrzyć różnicy. Tak wysoka zatem produkcja miejscowych dystylarni znacznie przyczyniła się do zmniejszenia przywozu trunków wyskokowych z zagranicy.
Wyroby tej fabryki zyskały na wystawie petersburskiej 1870 roku medal brązowy. W 1889 roku Destylarnia parowa Spirytusów, Araków, Wódek słodkich i Likierów Juliana Fuchsa miała już na koncie 9 medali z różnych wystaw, między nimi także złoty i srebrny. (Poniżej reklamy z: 1909 i 1910 r.)
W 1904 r. jako właściciel fabryki figuruje Maksymiljan Classen, kierownikiem był Stanisław Kurdwanowski a fabryka zatrudniała już 45 robotników.
Około 1909 r. Fabryka zmienia siedzibę i przenosi się na ul. Żurawią 2. Właściciel zmienia się ponownie, Dystylarnia staje się własności spółki: Wacława Oppenheima i Maksa Patschke, cały czas jednak reklamuje się jako Dystylarnia J. Fuchs. Jak widać na reklamie powyżej Starkę też robili! 🙂
Dystylarnia prawdopodobnie działała do wybuchu I wojny światowej.
Poniżej jeszcze carskie miniaturki o pojemności 1/200 wiadra, co zgodnie z moimi przeliczeniami wynosi 61,5 ml. (wiadro = 12,30 litrom; 12,30 x 1000 ml = 12,300 ml / 200 = 61,5 ml). Buteleczki te ma w swojej kolekcji – mój kolega Tomek nick babcis 🙂
(2643)
Witam.
Bardzo dobry wpis. Ciekawią mnie te „Koniaki Kaukazkie”. Buteleczki Babcisa do pozazdroszczenia. Generalnie idziesz w dobrym kierunku, zaglądam tu codziennie. Jest co poczytać. Szkoda, że niewiele osób interesuje się tą tematykę i docenia Twoją pracę. Trzymam kciuki za Twoje publikacje 🙂
Pozdrawiam
Grzegorz
Dziękuję za pochwałę, działa motywująco 🙂
Jednym z moich celów jest także pokazanie, że mamy bogatą tradycję w wytwarzaniu alkoholi, o której niestety skutkiem różnych czynników tak niewiele wiadomo. Myślę, że poprzez takie inicjatywy jak mój blog grono zainteresowanych tą tematyka będzie się rozszerzać.
świetny materiał
Dzięki, mam materiały by w podobny sposób opisać jeszcze kilka warszawskich Dystylarni. Kiedyś je opiszę.