Witam,
Dzisiaj zamieszczam dwie recenzje książeczki która wyszła pod moją redakcją „Starka – Perła w koronie polskich trunków w historii i miniaturce”, wydrukowanej przez kolegę pollabela, który dostarczył także duża część obrazków etykietek i butelek starek ze swojej kolekcji.
Recenzje zostały napisane przez znanych w środowisku, że tak to określę „alkoholowo-wydawniczym” ekspertów. Pierwsza recenzja została napisana przez Łukasza Gołębiewskiego, prowadzącego także bloga z recenzjami trunków i opisami zwiedzanych przez Łukasza producentów alkoholu TUTAJ. Recenzja ta ukazała się na Łukasza blogu oraz w magazynie literackim „Książki” nr 7 lipiec str. 43 🙂
Drugą recenzję napisał Wojciech Gogoliński, autor wielokrotnie wznawianej „Encyklopedii alkoholi”, redaktor senior magazynu „Czas wina” i autor wielu artykułów o alkoholach, także na jego blogu. Recenzja ukazała się w najnowszym październikowo-listopadowym numerze „Czasu wina” za co chciałbym także podziękować redaktorowi naczelnemu Michałowi Bardelowi. 🙂
O Starce i jej historii
Książka niewielkich rozmiarów, stanowiąca wybór różnych tekstów, także z XIX wieku, będzie z pewnością gratką dla koneserów Starki, zwłaszcza, że wódka ta po blisko trzyletniej przerwie niebawem znów wrócić ma do sklepów (upadły Polmos Szczecin, właściciel piwnic z beczkami starzejącego się żytniego destylatu, znalazł wreszcie nabywcę). A Starka, jak słusznie tytułuje ją Łukasz Czajka, redaktor monografii, jest bez wątpienia perłą w koronie polskich trunków. Alkohole starzone w piwnicach szczecińskich mają już nawet po 70 lat, a przypomnijmy, że najstarsza jaka dostępna była na rynku, miała 50 lat. W książce znalazły się m.in. teksty publikowane wcześniej w „Rynkach Alkoholowych” – o historii Starki, o jej produkcji, także o historii Polmosu Szczecin, ale najciekawsze są materiały archiwalne wygrzebane przez redaktora tomu – zarówno teksty, jak i ilustracje, stare etykiety, zdjęcia starych butelek, wycinki z XIX-wiecznych gazet. Są tu też wybrane fragmenty tekstów literackich ze Starką w tle, przedstawiają one nie tylko rangę tego wyśmienitego trunku, ale też szlacheckie tradycje starzenia i konsumowania alkoholu. Setnie ubawiła mnie relacja Ferdynanda Nowakowskiego z 1857 roku zatytułowana „Wycieczka na Litwę”. Ów literat, lekarz i bibliotekarz wybrał się do jednego z dworów, gdzie spotkał cuchnącego brudem starca w szlacheckim kontuszu. Starzec zaprosił płochego literata do zapoznania się z „domowym archiwum”. Żądny wiedzy podróżnik spodziewał się starych dokumentów, tymczasem na archiwum składały się stare… beczki z żytnim destylatem, poukładane w chłodnej piwniczce w chronologicznej kolejności. Najdawniejsza z 1806 roku, liczyła sobie zatem 50 lat. Szlachcic zaczął częstować, nie słuchając wymówek gościa, jak się okazało abstynenta: „Żarty mospanie, musisz pić!”. Oczywiście na jednej szklanicy się nie skończyło, gospodarz przechodził od beczki do beczki i zmuszał do degustacji. „Koniec z końcem (…) tyle tylko dziś mogę powiedzieć, że nazajutrz po południu znalazłem się nie wiem jakim sposobem w przyległym dworze, blisko o mil dwie odległym od domowego archiwum”.
W książce są też informacje ciekawe dla kolekcjonerów miniaturek, m.in. na temat różnych edycji wydań Starki w małych buteleczkach. Najstarsza zachowana pochodzi z Rektyfikacji Warszawskiej z lat 20. XX wieku.
Łukasz Gołębiewski
Zakręceni na 99
Książki powstają w różny sposób – na zamówienie, z pasji albo nawet z szaleństwa. Tę stworzono właśnie w ten ostatni sposób. Książki mogą być albumami do oglądania, dziełami naukowymi, beletrystyką. Ta jest… zakręcona. Tak jak grupa fanatycznych kolekcjonerów miniaturek alkoholi mocnych z całego świata. W dodatku – nie każda miniaturka miniaturką jest. Dla konsumenta „bączkiem” jest butelka 100-mililitrowa, czyli właściwie wielkie nic. Dla kolekcjonera górna granica to „pojemnik” 99-mililitrowy lub oczywiście mniejszy. Tego się nie pija, bo i po co? Rzadko się produkuje, bo i po co? Stąd zdobycie podobnych eksponatów jest bardziej niż trudne. Ale jeśli pogrzebać po całym świecie… Wiele dziwnych i rzadkich rzeczy ustrzelić można. A kiedy już nic zrobić się nie da, trzeba się do pracy zabrać samemu.
Ponad rok temu opisywaliśmy (a właściwie zrobił to na naszych łamach Łukasz Czajka – Czajkus), jak „zakręceni” kupili w nieistniejącym już szczecińskim Polmosie kilka karafek normalnej wielkości Starki Banquet (30-letniej) i Starki 50-letniej, zamówili miniaturowe, kryształowe buteleczki i pod okiem notariusza napełnili je starkami. Dla siebie, do kolekcji, na półkę. Czajkus w tekście napisał: „W chwili obecnej powstaje książeczka upamiętniająca to wydarzenie”. No i właśnie jest. Niestety, w liczbie ledwie… 300 sztuk, ja – szczęśliwiec – jestem posiadaczem numeru 284. I nawet nie mam zamiaru nikomu go pożyczyć.
Wielka szkoda, że tak mało tego wyszło, bo to także dzieło naukowe. Zebrano w w nim bowiem np. niemal wszystkie teksty, jakie znaleziono o starce w różnych źródłach pisanych, również XIX-wiecznych, reklamy i zdjęcia wiekowych butelek trunku. Łezka się w oku kręci… Mnie najbardziej ubawił zaś przepis, podający jak domowym sposobem zrobić starkę na bazie okowity i… herbaty.
Szkoda, że tak mało, bo starka to kawał naszej historii, to najlepszy nasz trunek, do którego nie umywała się nigdy żadna, choćby najlepsza whisky!
Wojciech Gogoliński
Książeczki wciąż są dostępne – zostało mi jeszcze kilkanaście sztuk. Jak ktoś z czytelników życzy ją sobie nabyć to informacje jak to robić znajdzie TUTAJ. Jak się wszystkie sprzedadzą to zostają jeszcze biblioteki 🙂
(4137)
Witam,
Zainstalowałem nowy system komentarzy – zachęcam zatem do komentowania 🙂
Jak mozna nabyc ta ksiazke?
Książeczka kosztuje 33 zł + koszt przesyłki, zostało mi może jeszcze z 10 sztuk. Jak jesteś zainteresowany to napisz? Wyślę ci numer konta i jak wpłacisz kwotę i podasz adres do wysyłki to ci wyślę. Pozdrawiam.
Witam! Zakładam, że nie zostały już żadne książki do sprzedania?
Niestety nie