Witam,
Dzisiaj dokończenie wpisu o Szustowie (CZĘŚĆ 1) – tym razem bardziej w ujęciu polskim. Pierwszy artykuł z 1913 r. poświęcony jest jubileuszowi 50-lecia działalności firmy. W tekście zawarte są zdjęcia przedstawiające biura firmy w Warszawie. Wydaje się, że w oddziale warszawskim nie było żadnej produkcji a jedynie administracja zajmująca się logistyką produktów firmy na Królestwo Polskie.
Drugi artykuł pośrednio nawiązuje do międzywojennej działalności firmy Szustow w Polsce. Jak się okazuje przedwojenny dyrektor Oddziału Warszawskiego Aleksander Szwecow, po wojnie niejako na własną rękę prowadził działalność pod marką Szustow, do czego nie wiemy czy był uprawniony? W każdym bądź razie wszystko wskazuje na to, że sprowadzał on destylaty z oddziału firmy z Kiszyniowa, który w dwudziestoleciu międzywojennym leżał w granicach Rumunii.
Z POWODU 50-LETNIEGO JUBILEUSZU TOWARZYSTWA „N. L. SZUSTOW i S-WIE” – 1913 r.
W dn. 21 kwietnia (4 maja) 1913 r. upłynęło 50 lat istnienia popularnej firmy Towarzystwa „N. L. Szustow i S-wie, założonej w 1863 r. przez Mikołaja Szustowa, człowieka o wybitnej energii i doskonałego znawcy w swej dziedzinie.
Przedsiębiorstwo, rozwijające się coraz lepiej w 1896 r. zostało przemianowane na Towarzystwo udziałowe, którego prezesem Zarządu bez przerwy jest dyrektor Mikołaj Szustow, członkami zaś Zarządu są trzej jego bracia: Paweł, Sergiusz i Bazyli. Od czasu założenia Towarzystwa obroty firmy doszły do olbrzymich rozmairów, a obecnie ogólny obrót roczny przedsiębiorstwa sięga 10.000.000 rubli przy aktywach Towarzystwa przekraczających 6.000.000 rubli. Co się tyczy wyrobu koniaków, cieszących się kolosalnym zbytem to firma ta zajmuje przypuszczalnie czwarte miejsce w sprzedaży wszechświatowej, w wyrobie likierów zaś i najwyższych gatunków wódek jest bezwarunkowo pierwszą na świecie.
Biuro Warszawskiego Oddziału Towarzystwa „N. L. Szustow i S-owie”
W Warszawie oddział istnieje już 11 lat, głównym przedstawicielem i zarządzającym tegoż obecnie jest Aleksander Szwecow. Działalność oddziału, poza rynkami Polski, rozciąga się również i na rynki zagraniczne, gdzie wielki zbyt wyrobów wywołał konieczność otworzenia w roku bieżącym filii oddziału Warszawskiego w Paryżu (rue Saint-Antoine 121,123).
Towarzystwo „N. L. Szustow i S-wie” otrzymało wiele najwyższych nagród i innych wyróżnień na wystawach wszechświatowych i międzynarodowych za najlepszy gatunek wyrobów, zaś w roku ubiegłym firma została Najwyżej zaszczyconą mianem Dostawców Nadwornych.
W obchodzie jubileuszowym, który się odbył w Moskwie, udział przyjęli wszyscy współpracownicy (około 2 tysięcy), oraz wielka liczba osób mniej lub więcej związanych z tem olbrzymiem przedsiębiorstwem.
Mikołaj Szustow, prezes zarządu Tow. „N. L. Szustow i S-owie”
Po uroczystem nabożeństwie, przy końcu którego Mikołaj Szustow wygłosił gorącą przemowę do obecnych, odbył się dla współpracowników w podmiejskiej restauracyi „Jar” wielki obiad, w którym przyjęło udział około tysiąca osób. Toast wznoszono za toastem na cześć zdolnych i energicznych kierowników przedsiębiorstwa znanego nie tylko w Rosyi, lecz i zagranicą.
Jubilaci słusznie mogą być dumni, gdyż rzadki jest wypadek, aby którakolwiek inna firma rosyjska potrafiła zdobyć sobie dotychczas taką popularność i sympatyę wśród przedstawicieli świata przemysłowego.
Biuro Warszawskiego Oddziału Towarzystwa „N. L. Szustow i S-owie”
Któż nie zna Szustowa? Kto nie czytał w stołecznych i prowincyonalnych gazetach jego reklam oryginalnych i, wreszcie, któż nie pił koniaku Szustowa?
Przedsiębiorstwo Szustowa, dające możność egzystencyi i zarobkowania kilku tysiącom pracowników, ogólnie jest znane i, bezwątpienia, cały świat przemysłowy łączy swe sympatye z temi życzeniami, jakie były składane podczas uroczystości jubileuszowych przedsiębiorstwa „N. L. Szustow i S-wie”.
Sązo.
RUMUNI W POLSCE
czyli tajemnica T-wa „N. L. Szustow i S-wie”
Gdy tak niedawno wspominaliśmy o tragicznym losie Polaków w Rumunji, zdanych przez nasze konsulaty na łaskę i niełaskę Opaczności, poświęćmy trochę uwagi wyjątkowym względom, jakiemi cieszą się u nas poddani rumuńscy, ci nawet, co do których własna ojczyzna miewa bardzo poważne zastrzeżenia.
Mniejwięcej przed rokiem rumuńskie Ministerjum spraw zagranicznych otrzymało od generalnej defensywy, Sigurantei (czytaj: „Figurancy”), pismo treści następującej:
„Wiadomo nam, że Aleksander Szwecow, posiadający rumuński paszport Nr. 12441 z 1921 r. wydany przez prefekturę policji m. Kiszyniowa na podstawie zaświadczenia kiszyniowskiego magistratu, nie jest obywatelem rumuńskim, lecz przebiegłym awanturnikiem, który w Warszawie, gdzie się obecnie znajduje, operuje wspólnie z bolszewickim komisarzem, Izaakiem Ratnickim. Szwecow przybył do Rumunji z Konstantynopola przez Galac za serbskim paszportem wydanym mu przez konsulat serbski w Konstantynopolu za Nr. 1557 dnia 2 kwietnia 1920 roku jako obywatelowi serbskiemu z miasteczka Fersitz, urodzonemu w roku 1874. Na zasadzie owego paszportu prefektura kiszyniowska wydała mu kartę pobytu Nr. 2244 dnia 2 lipca 1920 roku. Póxniej Szwecow zdobył sobie różne dokumenty, między innemi zaświadczenie magistratu kiszyniowskiego , że mieszkał w Kiszyniowie w r. 1914 oraz wcześniej, i na ich podstawie nieprawnie otrzymał paszport.
Ponieważ wyżej wymieniony Szwecow jest obcym obywatelem i rumuński paszport otrzymał nielegalnie, prosimy o wydanie rozporządzenia, żeby odpowiedni konsulat skonfiskował ten paszport”.
Za ministra Romulus Voinescu
Za generalnego dyrektora: Sgudrianescu”.
Otóż Pan Aleksander Szecow nie tylko przebywa w Warszawie, ale do spółki z owym „komisarzem bolszewickim”, Izaakaiem Ratnickim, jest faktycznym właścicielem fabryki wódek „Towarzystwo N. L. Szustow i Synowie”. Dlaczego konsulat rumuński nie odebrał mu dotychczas paszportu – nie wiemy. W każdym razie pan Szwecow nie jest obywatelem rumuńskim, ani serbskim, ponieważ faktycznie urodził się w Moskwie, dnia 20 czerwca 1880 roku i tam otrzymał tzw. „honorowe obywatelstwo” („licznyj poczotnyj grażdanin”). To jednakowoż nie przeszkadza, że dzięki rumuńskiemu paszportowi oraz interwencji poselstwa rumuńskiego, temu ptakowi niebieskiemu o trzech rodowodach udało się otrzymać od Ministerjum skarbu koncesję na otwarcie filji fabryki pseudorumuńskiej, również przez siebie założonej na zasadzie dość podejrzanej plenipotencji.
Tak przedstawia się historia pana Aleksandra Szwecowa.
1926 r. Ogłoszenie. Firma miała też oddział w Łodzi przy ul. Kościuszki 39.
Każde państwo, dbałe o ład wewnętrzny, ze szczególną ostrożnością traktuje przedsiębiorstwa obcokrajowe, a tzw. „uciążliwych cudzoziemców” odstawia po prostu do granicy. W Szwajcarji taki pan Szwecow nie byłby cierpiany przez dwadzieścia cztery godziny. Nawet Rumunija poznała się koniec końców na jego kawałach. Jedynie Polska otwiera gościnnie podwoje przybłędom z całego świata. I Bóg ciężko ją za to doświadcza. KONIEC
Wydaje mi się, że w latach 30. Szustow w Warszawie przestał działać.
1914 r. Reklama 🙂 Obecnie nie wiem czy są prowadzone kampanie w stylu „piłeś – nie lataj”
(974)
Leave a Reply