Fabryka cygar Emanuela Ehrenfrieda w Warszawie – 1889 r.

Witam,

   Zajmowałem się już na moim blogu fabrykami papierosów i cygar, i dziś będzie kolejna. Artykuły tego typu są najlepszymi odkryciami jakie można odszukać w starej prasie, a przy okazji odszukiwania artykułów o dystylarniach znajduję też wiele o browarach i fabrykach papierosów i cygar.  

FABRYKA CYGAR – EMANUEL EHRENFRIED W WARSZAWIE – 1889 r.

   Nie wiemy gdzie i kiedy zwinięto pierwsze cygaro z tytuniowego liścia, to pewna jednak, że wyrób cygar w ogóle na całym świecie, nie sięga epoki zbyt odległej.

   U nas zwłaszcza, ludzie starzy pamiętają dokładnie te czasy, gdy z pomiędzy wszystkich wyrobów tytóniowych, znano samą tylko tabakę. Palenie tytoniu w fajkach, później dopiero z Niemiec i z Węgier do nas przeszło.

   O cygarach, zwłaszcza w ich ogólniejszem użyciu, nie dalej jak przed 50-ulaty, nie było i mowy nawet; sprzedawano je wprawdzie już wtedy w Warszawie, jako produkt zagraniczny a może i próbowano wyrabiać na miejscu nawet, lecz ani takiego importu, ani takiej produkcji (jeżeli takowa istniała), na serjo brać nie można.

   Z czasem, gdy palenie cygar przeszło w modę i w zwyczaj, ku czemu nieobecność papierosów, nieznanych wtedy jeszcze, przyczyniała się potrosze, zaczęto u nas prowadzić znaczniejszy nieco handel cygarami zagranicznemi. Ponieważ jednak cena takich cygar, zwłaszcza w wyższym gatunku, z powodu istniejącego wówczas monopolu i wysokich ceł na nie, była „stosunkowo” dość drogą, palili je przeto ludzie zamożniejsi tylko – ogół zaś konsumentów, zadawalać się musiał cygarami najlichszego gatunku, wyrabinemi w Prusiech, które to cygara rozwielmożniona wtedy kontrabanda, szwarcowała bezkarnie i zalewała niemi kraj cały, szczególniej też gubernie nad granicą leżące.

   Cygara te były w ogóle fatalne! po większej części fałszowane, tak, iż tańsze ich gatunki nie z tytoniu lecz z liści innych roślin przemacerowanych tylko w odwarze z tytóniu fabrykowano.

   A jednak… palono je powszechnie.

   Jakże nisko stać musiała krajowa, cygar ówczesnych produkcja, skoro nawet z konkurencją tak nędzną walczyć skutecznie nie mogła!

   Wprawdzie, później już, założona przez nieboszczyka Leopolda Kronenberga wielka fabryka wyrobów tytóniowych, produkowała przez czas jakiś, i cygara także, znacznie już lepsze, w średnich zwłaszcza gatunkach – lecz fabryka ta, przeszedłszy następnie w ręce stowarzyszenia pod nazwą Union, z powodu wadliwej administracji upadła, tak samo jak i filia znanej w Petersburgu, drezdeńskiej firmy „La Ferma”, chociaż ta ostatnia, jako galęź przedsiębiorstwa zagranicznego, czasowo tylko zaszczepiona u nas, w rachubę działalności krajowego przemysłu fabrycznego wchodzić nie powinna.

   Słowem, wśród istniejących w kraju tutejszym fabryk wyrobów tytóniowych, licząc w to i fabrykę „Braci Polakiewiczów”, o której piszemy oddzielnie, nie było żadnej, któraby poświęcała się specjalnie tylko samemu wyrobowi cygar, które przecież są bezsprzecznie ostatnim, najdoskonalszym wyrazem całej tytoniowej produkcji,

   I nie dziw! Cygara wyrobu krajowego do niedawna jeszcze nie cieszyły się reputacją dobrą… Owszem, ogół publiczności palącej uważał je za wyroby tak liche, iż żaden z handlujących nie śmiał zaproponować nawet klienteli swojej nabywania takiego, całkiem zdyskredytowanego towaru.

   Oczywiście, że wobec renomy takiej, żaden z fabrykantów tutejszych nie mógł liczyć na pokup cygar swoich, chociażby nawet ulepszył znacznie ich produkcję.

   Ażeby podjąć się takiego zadania, jakiem było podniesienie, nietylko wartości lecz, w ślad za tem, i reputacji cygar produkcji krajowej, trzeba było: najpierw, poświęcić się specjalnie wyrobowi samych tylko cygar, po wtóre, posiadać energię i wytrwałość niezachwianą niczem, a wreszcie, i tę wiarę niezłomną, że zaryzykowany w takiem przedsiębiorstwie kapitał znaczny, nie pójdzie na marne.

   Słowem, trzeba było wystąpić śmiało do walki, w której przeciw sobie miało się wszystkie prawie szanse przegranej, za sobą zaś tylko jedną, raczej obywatelską niż kupiecką ideę podniesienia tej opuszczonej gałęzi przemysłu krajowego, tak, iżby ona choć w części mogła zneutralizować import zagraniczny, ciążący dotkliwie na ubogim budżecie naszym.

   Otóż do walki tej, niebezpiecznej lecz i zaszczytnej razem, wystąpił p. Henryk Ehrenfried, właściciel fabryki cygar, istniejącej przy ulicy Pawiej 1 pod nr. 10-ym.

   Fabryka ta, założona przez ojca jego, p. Emanuela Ehrenfrieda w roku 1869-ym, trudniła się za życia nieboszczyka wyrobem wszystkich w ogóle produkcyj tytóniowych i dopiero po objęciu jej przez dzisiejszego posiadacza w r. 1877-ym, na specjalną fabrykę samych cygar tylko zamienioną została.

   Rozumie się, że w pierwszych latach po wprowadzeniu aż tak radykalnej reformy, inicjator zbierał… same troski tylko.

   Zrozumiał on dobrze sytuację swoją i wiedział, że tylko za pomocą ciągłej, wytrwałej pracy, posiłkując ją środkami nadzwyczajnemi, cel swój osiągnąć zdoła.

   Zaczął tedy od sprowadzenia z najpierwszej fabryki zagranicznej majstra wykwalifikowanego zupełnie, pod którego umiejętnym kierunkiem, tutejsi robotnicy młodsi, kształcili się pilnie i doszli wkrótce do zupełnej w swym fachu perfekcji.

   Jednocześnie, zawarłszy osobiste stosunki z najpierwszemi domami zagranicznemi lub z ich agentami, zapewnił swojej fabryce, wprost ze źródeł, ciągłą dostawę tytoniu wyborowego, który jako zakupywany gotówką, w partjach bardzo znacznych, otrzymywał na dogodniejszych warunkach.

   Dopiero po wykształceniu odpowiedniej liczby robotników i zapewnieniu swej fabryce materjału wyborowego, miody i energiczny reformator mógł rozwinąć działalność swoją, w której zresztą co krok nowe spotykał przeszkody.

   Ile potrzeba było wytrwałości i nakładu ażeby wyrobom tak zreformowanej fabryki, otworzyć pole zbytu przez podniesienie ich renomy; ile potrzeba było na to cierpliwości i osobistego trudu – opowiadać tu nie będziemy. Powiemy natomiast, że po sześciu latach takiej wysilonej pracy, inicjator jej zaczął już zbierać spodziewane plony.

   Jak zaś przez czas ten, stosunkowo krótki, potrafił postawić swoją fabrykę i do jakiego stopnia doprowadził jej wyroby, dowodem tego jest, że dziś już na całej przestrzeni Cesarstwa cieszą się one taką wziętością, jaką u nas np. mają produkcje najpierwszych fabryk tamtejszych.

   Jeszcze wymowniej świadczy o wartości wyrobów fabryki E. Ehrenfrieda fakt, iż w ciągu następnych lat czterech, to jest poczynając od r. 1884-go, cygara jej otrzymały aż 23 medalów złotych na rozmaitych wystawach międzynarodowych!

   Pierwszy z tych medali fabrykant nasz pozyskał na ekspozycji w Odessie r. 1884-go, a otrzymał go sam jeden tylko z pomiędzy czternastu występujących tam fabrykantów; ostatni zaś ofiarowała mu Wystawa Brukselska w r. 1888-ym, na której przecież z wyrobami swojemi popisywały się także firmy antwerpskie i hawańskie.

   Ażeby w pośród konkurentów takich dobić się odznaczenia, potrzeba było rzeczywiście zasłużyć sobie na to.

   Również chlubne dowody uznania otrzymał nasz warszawski fabrykant na wystawach w Londynie i w Ostendzie w r. 1888-ym. W pierwszem z tych miast ofiarowano mu nadto jeszcze dyplom honorowy z krzyżem.

   Oprócz tego, pozyskał on jeszcze inne odznaczenia zaszczytne jak np. krzyż od królewskiego Towarzystwa czerwonego krzyża w Belgii, oraz order belgijski z napisem „Du Mérite civil”, przysądzone mu bezpośrednio już po zatwierdzeniu najwyższych nagród i wskutek onych, na wystawie brukselskiej.

   Poza tymi trofeami bardziej moralnej niż materjalnej natury, istnieją jeszcze, już całkiem pozytywne zdobycze, jakie nasz energiczny przedsiębiorca osiągnął przez wytrwałą i umiejętną pracę.

   Oto jego fabryka zreformowana wśród warunków tak trudnych, z początku niepewna zbytu własnych produkcji, obecnie wyrabia już do ośmnastu miljonów sztuk cygar rocznie; zatrudnia zaś 400 robotników, wyłącznie krajowców tylko, przy dorocznym, pół miljona rubli wynoszącym obrocie!

   Rezultat to zaprawdę świetny, którym śmiało pochlubić się można przed społeczeństwem własnem, gdyż zapracowany został wytrwale i uczciwie, nie tylko dla osobistej lecz i dla ogólnej przemysłu krajowego korzyści.

   A korzyści te ujawniają się widocznie w tem, że oprócz pożytecznego zatrudnienia kilkuset robotników, którym stała praca w fabryce zapewnia chleb uczciwy, właściciel jedynej dziś u nas specjalnej fabryki cygar przy ulicy Pawiej, potrafił wyrobom swoim pozyskać taką renomę, że nie tylko wyparły one w znacznej części, kosztowny dla kraju import zagraniczny, lecz wysyłane stąd do wszystkich prawie większych miast w Cesarstwie, a za granicę do Hamburga głównie, sprowadzają do nas kapitały tychże samych konkurentów, którzy je przedtem ściągali od nas bezpowrotnie.

   Na zakończenie dodamy tu jeszcze, iż przy fabryce tej utrzymywana jest kosztem właściciela, miejscowa, specjalnie dla robotników przeznaczona apteka, z której lekarstwa udzielane im bywają bezpłatnie, jak również pomoc lekarska i zasiłek w razie potrzeby.

   Taka opieka nad pracownikami fabryki, przywiązuje ich do niej, moralnie nawet; to też żaden z robotników raz wszedłszy, nie oddala się już z tej pracowni, gdzie ma zabezpieczony i byt i opiekę wszelką.

   Ten sposób niesienia pomocy pracownikom swoim jakkolwiek kosztowniejszy znacznie, właściciel fabryki przy ulicy Pawiej uznał słusznie za lepszy, niż zabezpieczenie ich w odpowiednich Towarzystwach od nadzwyczajnych wypadków nieszczęśliwych, których zresztą w fabryce tej, obsługiwanej bez użycia maszyn, ręcznie tylko, wypadki takie przez ciąg lat dwudziestu nie zdarzyły się wcale.

   Reasumując ten cały bilans dwunastoletniej działalności p. Henryka Ehrenfrieda, należy przyznać, że działalność ta zasługuje istotnie na poważne i publiczne wobec społeczeństwa uznanie.

(465)

No comments yet.

Leave a Reply